Wprawdzie w swojej dotychczasowej przygodzie z uprawą bambusów nie stosowałem osłon "długoterminowo", jedynie krótkie epizody, mimo to chciałbym poruszyć ważną kwestię związaną z zabezpieczaniem bambusów na zimę. Osobiście do nie dawna nie odczuwałęm takiej potrzeby (postawiłem na uprawę naturalną - albo się uda albo nie:) Dziś widzę że to trochę zbyt optymistyczne (w naszych warunkach trzeba mieć więcej pokory do "matki natury") i przydaje się czasami okryć te rośliny, niekoniecznie na cały sezon,ale przed zjawiskiem które może uszkodzić rośliny
Nie zawsze chodzi o mróz, bywa że gorszy jest silny wiatr i co za tym idzie - susza fizjologiczna. W takich okresach warto okrywać bambusy. Zresztą w dużych, profesjonalnie przygotowanych do zimy ogrodach wszystkie rośliny wrażliwe są zabezpieczane na zimę (np OB we Wrocławiu). Zapewne także dzięki temu mają takie dobre wyniki.
Przykładowo aureocaulisy (phyllostachys aureocaulis) które posadziłem wiele lat temu miały wysokość pędów ok 2,5-3 m, ale zmarzły jednej z zim do linii gruntu. Rośliny wzięły się porządnie do odbudowy w ubiegłym sezonie. Niektóre pędy które się odbudowały zaczynają przypominać te największe i zachowują się one (jeśli chodzi o sprężystość) tak że po niezbyt długim przebywaniu w pozycji "wygiętej w stronę ziemi" bardzo ładnie wracają do pierwotnego stanu. Mówię tutaj o 1-2 tygodniach przebywania w pozycji zgiętej, gdyż dłuższych okresów podczas których pędy były wygięte i przykryte u mnie - rośliny nie zaliczyły. Najprawdopodobniej gdy okres osłaniania sie przedłuży efekt będzie podobny. W razie niewielkiego utrwalenia się "ugięcia" pędu można go po prostu powtórnie próbować formować (wystarczy w tym celu odchylić źdzbło w przeciwną stronę np przywiązując je sznurkiem do wbitej w ziemię tyczki lub obwiązując kępę przez co ewentualne pędy wystające zostaną "schowane" i będą utrwalać nowy kształt.
Ewentualne problemy z powrotem roślin do poprzedniego kształtu (pionu) mogą pojawić się w takiej oto sytuacji gdy młode rośliny (młode pędy poniżej 1 cm średnicy, słabo zdrewniałe) są przygięte do ziemi naturalnie - przez śnieg to nie zawsze powrócą do pionu. Tego typu sytuacja występuje u mnie czasami w przypadku sadzonki widocznej na poniższym zdjęciu (najprawdopodobniej Vivax). Część pędów odkształciła się w wyniku działania śniegu (przyjęła bardziej poziome położenie i jest to sytuacja trwała). Nowe (grubsze) pędy są już jednak proste jak strzała i nie przejmował bym się kilkoma pędami które mogą trwale wygiąć się w stronę ziemi. Pędy bardziej zdrewniałe lepiej i dłużej zachowują swoją orientację. Pędy wygięte zastępują trochę osłonę (zagęszczają kępę w dolnych częściach, powoduje to że kępa lepiej zimuje). Nie należy się zatem tym przejmować, ale cieszyć że część pędów tworzy taki ochronny parasol
Jak wyglądają niezbyt grube pędy przygięte długotrwale przez śnieg można zobaczyć na poniższym zdjęciu.
Warto na koniec zaakcentować konieczność wykonywania "przyginania" z maksymalną uwagą i wyczuciem (ryzyko połamania roślin, szczególnie większych).