Z zimowaniem nie ma wielkiego kłopotu (jak np. z palmami).
Pierwsze przymrozki powodują klapnięcie liści, które chronią gunnerę.
Można je ściąć i przykryć nimi kłącze.
Gdy zrobi się zimno (czyli coś poważniejszego niż dwustopniowe przymrozki nakładam słomę.
Kłącze obecne ma wysokość ok. 10 cm.
Nakładam na to ok.30 cm słomy (w tym roku pewnie więcej) w odległości kilkudziesięciu centymetrów z każdej strony.
Na to folię, którą dociskam na brzegach kamieniami.
Następnie na folię rzucam ścięte łodygi cann, liście bananowców, liście samej gunnery.
Zależnie od tego jaka jest pogoda kłącza zaczynam odsłaniać już w lutym.
Jeżeli temperatury dzienne są dodatnie to zrzucam liście z folii, na dzień odsłaniam kłącze (które ma już młode pąki),
a na noc okrywam słomą i folią.
Zimowanie nie jest trudne
Pewnie wykraczowanie leszczyny to znacznie większy wysiłek.
Moje tinctorie mają już wielkie liście w kształcie kielicha.
Zrobię Wam jakieś zdjęcie np. z puszką od piwa dla porównania.
Na razie macie niebieską beczkę jako punkt odniesienia.
Zrobię fotorelację z zimowania.