No to jest cywilizowany świat i tyle
Nasza wygoda już dawno zatraciła racjonalny sposob myslenia. Za dobrze nam się żyje. Na szczęście nie jest powiedziane: "musisz żyć wg tej zdziwaczałej kultury". Konsumpcjonizm wdarł się nawet na szczeble nauki i próbuje pod jej osłoną pokazywać światu co jest naukowe a co nie jest. Nawet dumna z siebie Wikipedia zakłamuje rzeczywistość naukową w gałęziach dla ludzi najważniejszych - i to wszystko dla robienia wielkich interesow wielkim firmom. To taka przykrywka korporacjonizmu. Pomimo jasnych powiązań Wikipedii z firmami, czlonkowie Wikimedia Foundation, jak Soros, są akceptowani w tym kręgu pomimo swojej kryminalnej przeszłości. Ale odbieglem nieco ale to daje do myslenia, że konsumpcja wdziera się gdzie popadnie a nie gada się juz publicznie o tym co najważniejsze. Sieć milczenia i pokazywanie innym papki bzdur... to jest teraz najważniejsze. ale wiecznie trwac nie może. absurdalność rzeczywistości publicznej jest o tyle większa, że tych co faktycznie coś mogli by zrobić, nazywa się szarlatanami, oszustami, chcącymi robić interesy (sic!) podczas gdy ci co faktycznie nimi są - pod pokrywą dobroczynnosci dla innych zamazują jak się tylko da, rzeczywistość. Nawet Hitler słynął z tego, że musiał pokazać się innym jako ten dobroczynny czlowiek, nic w tym nowego, nic wielkiego że i dzisiaj to ma miejsce. A my tak łatwo łykamy to co jest publicznym przekonaniem. Wystarczy rozejrzeć się i mamy jak na dloni wybite co to wszystko jest.
Ale nie ma to jak narzekanie na chory system... Narzekanie nic nie da, jedynie pogrąża, najlepiej od siebie coś zacząc zmieniac w sposobie myslenia i działać od siebie tam gdzie można coś zdziałac. Gadanie jeszcze cudu raczej nie dokonało no chyba że w psychoterapii, polityce czy wśród panow kierowniczych.
Ale i tak szkoda naszych słów - zmieniajmy świat od nas samych ! Jest wiele takich dziedzin gdzie coś możemy od siebie juz wnosić a nie czekać aż jakieś prawo coś tam oglosi. Będzie to mały wklad ale będzie, i nikt nie powie wowczas - nic nie zrobiles.
Za dobrze się mamy i to jest fakt. Podczas gdy my mamy się zbyt dobrze, inni mają się zbyt źle. To absurd. To powinno brzmieć: "nakarmimy świat naszymi zachciankami".
Od narzekania się zaczyna ale jak na tym się kończy to jest źle, bardzo źle. Ktoś powiedział mi kiedyś, że czlowiek jest z natury leniwy i tworzy wynalazki by żyło się lepiej. No nie sądzę, że natura tak chciała skoro nasze organizmy są coraz bardziej niedomagające w erze lenistwa
Przede wszystkim nie domaga już nasza psychika i jestesmy w wyniku tego skłonni do awantur, do absurdalnych zachowań itd. Ale zawsze można powiedzieć, czas się zmieniać we własnym rytmie a nie w rytmie narzuconym z zewnątrz i nikt cię nie zmusi do przytakiwania w ten zewnętrzny zdziwaczaly rytm absurdalnej kultury. Nawet nie wiecie ile kłamstw ta kultura rozpowszechnia a to glownie za sprawą hedonizmu i korporacjonizmu, gdzie nie liczy się osiąganie odleglejszych celow, bo to juz niestety wymaga wielkiej cierpliwosci. Ale leniwy czlowiek XXI wieku mówi: nie mam zamiaru się wysilać.... wole być im poddany i słuchać ich nurtu "nauki" a wlasciwie pseudonauki bo siła ich jest własnie zalezna od tego że mają ogromne fundusze do podtrzymywania jej.
Siła wplywu. Pamietam jak kiedyś byłem znacznie inny, znacznie bardziej wrazliwy na tych biedniejszych nie z wyboru. Ale kiedy dłużej przebywa się w srodowisku ktoremu to jest obojętne albo przynajmniej mało istotne.... sam podlegasz jego wplywowi, na poczatku jest wstręt do zastanego nonsensu, jednak z czasem nie widzisz innego wyjscia jak tylko wtopić się, jednym slowem dostosowujesz się do panującej psychoprzestrzeni. Ogromnie się zmienilem pod jej wplywem, bo na kazdego to działa, siłą rzeczy, jednak pewne rzeczy pozostały z własnej nieprzymuszonej woli i całkowicie jej jednak nie podleglem. Ale by żyło się nieco lepiej, psychika musi podporządkować się w jakiejś mierze otoczeniu. Niestety. Wniosek z tego taki, że ludzie mają sposob myslenia w dużym stopniu zakodowany przez wplyw, zeby być sobą, neutralnym, musiałbym żyć nad tym światem. I obserwować go jednym słowem z góry. Wtedy o wiele obiektywniej opisać co jest tak naprawde grane.
Możemy być tylko szczęsliwi że nam żyje się jak w raju ale zbytnio się do niego przyzwyczailismy i nam się to w pewnym sensie już nudzi... i przestaje się dostrzegać atut. Trzeba by było przez jakiś czas znaleźć się w sytuacji tych na granicy to bysmy znowu po czasie docenili to że mamy się świetnie a jedynie probujemy szukać czegos jeszcze lepszego, porownujemy się z elitą ktora kreci tym wszystkim albo ktora ustawia co jest wartościowe i promuje te smieszne wzorce a masy je łykają....
Odnośnie wszystkich tych filmikow o biedzie itd. to szczerze niezbyt już mnie ciekawią, pewnie dlatego, że nie widzę sensu oglądania czegoś gdzie na pewno nic nie zmienię. Jeżeli coś oglądam to musze z tego coś wynieść by zmienić coś, no ewentualnie tu można zmienić sposob widzenia swiata, ale nie pomożesz tym ludziom, jedynie zmienisz nastawienie ale ileż można coś zmieniac
Lepiej rozejrzeć się wokol siebie, czy ktoś nie ma sie podobnie i tutaj coś już można zdziałać bo już nie patrzysz w odległą rzeczywistość mediow ale masz z nią bliski kontakt gdzie można coś uczynić. Co mi po zachwycie, po wydawaniu żalu przed monitorem, tv, skoro na próżno to pojdzie ? A ile ludzi ogląda tv by mówić potem: "ale oni się mają źle" itd itd... a paradoksalnie już nie zauważają tego co się wokol nich dzieje.... czysta autopsja nic innego. przede wszystkim moja wnikliwa obserwacja moich znajomych. w pewnym sensie można być złym na taki stan rzeczy, ile to potrafią mówić i wspolczuć ale ile potrafią zrobić wokol siebie ?
Idę doglądnąc i podlać rosliny
Cieszę się z mojego cefalotusa, ktory w tamtym roku byl taki malutki a teraz się rozrósł i ma znacznie większe listki. Jest to mniej znana roslina owadożerna wymagająca wilgotnego powietrza dlatego trzymam ją w akwarium wraz z muchołowkami dwoch odmian. Na wiosne pewnie cefalotus wyda wyraźne już dzbanki