|
Napisane: 15 kwi 2012, o 15:16
|
Większość znanych mi właścicieli brzoskwiń i moreli opryskuje te drzewa.
Efekt jak dla mnie bywa wątpliwy i np drzewko mojego Taty nie miało choroby tylko w latach z odpowiednią wiosenną pogodą (oprysk nie eliminował choroby a efekt jej ograniczenia był jak dla mnie bardzo wątpliwy i dyskusyjny).
Mam zupełnie inne rozwiązanie tego problemu niż trucie siebie i otoczenia.
Nie jest to ekologiczny środek do opryskiwania (choć słyszałem o różnych wynalazkach - np mleku i innych).
Jest to niestety rozwiązanie jedynie teoretyczne, z braku czasu nigdy nie wypróbowane.
Skoro przyczyną choroby jest rozwój grzybów których zarodniki uaktywniają się podczas wilgotnej pogody (przy niskich temperaturach w sezonie wzrostowym) to należy opóźnić rozpoczęcie wzrostu roślin które atakują grzyby. W maju gdy temperatury gwałtownie rosną i jest duże nasłonecznienie objawy choroby nie występują.
Jak to zrobić?! Można osłonić rośliny siatkami cieniującymi (ale w taki sposób aby nie kaleczyć i nie przegrzewać pąków oraz aby jednak do drzewa dochodziło nieco światła.
Tuż przed kwitnięciem należy zdjąć siatkę cieniującą. Tym sposobem można nieco przesunąć moment kwitnięcia i rozwinięcia liści - przesuwając go do okresu gdy warunki pogodowe będą sprzyjające.
Inne zabiegi które pomagają kontrolować chorobę bez stosowania środków chemicznych to ręczne usuwanie zarażonych liści oraz silnie uszkodzonych pędów. Wykonuję takie zabiegi szczególnie w 1 i 2 roku po posadzeniu brzoskwiń. W dalszych latach uprawy drzewa są już na tyle silne że potrafią poradzić sobie pomimo ataku choroby. Ponadto należy zadbać o usunięcie (spalenie lub zakopanie) wszystkich zalegających (popsutych i zmumifikowanych) owoców. Usuwamy również martwe fragmenty rośliny. Są one naturalnie siedliskiem choroby.
U mnie nad morzem morele udają się mniej więcej co 2-gi rok, brzoskwinie nie wymarzają wprawdzie, ale najlepiej udają się na stanowiskach osłoniętych, dobrze nagrzewających się - czyli np przed południową ścianą budynku. W ubiegłym sezonie zebrałem kilkadziesiąt kilogramów owoców z jednego tylko drzewa (nigdy nie pryskanego!).
Bardzo ważne również jest dobranie odpowiedniej odmiany do naszych warunków klimatycznych i glebowych. Większość sprowadzanych z zagranicy drzewek nie nadaje się do naszych warunków. Na szczęście jest kilka dobrych i niezawodnych odmian krajowych (np Harnaś, Inka i inne). Im późniejszy okres rozpoczęcia wzrostu (kwitnienia i rozwoju liści) tym lepiej i mniejsze prawdodpodobieństwo wystrąpienia chorób.
Należy zdać sobie sprawę, że niektóre odmiany nie będą dobrze plonować w naszych warunkach klimatycznych (mamy bardzo kapryśną i zmienną pogodę wiosenną). Brzoskwinie wymagają stabilnych na dosyć wysokim poziomie temperatur. Stosowanie chemii, jeśli występują bardzo kiepskie warunki termiczne - jest zupełnie bezcelowe. Proszę również pamiętać, że każdy deszcz spłukuje środki chemiczne lub `ekologiczne zamienniki` do gleby (trzeba dosyć często powtarzać oprysk, szczególnie jeśli nie wykonało się go jesienią).
Koszt zakupu środków chemicznych będzie na tyle wysoki iż najlepiej jest wcale nie przejmować się kędzierzawością ewentualnie albo zmienić odmianę, albo uprawiać rośliny pod osłoną lub zupełnie zrezygnować z tego gatunku.
Uśmiechnij się!