Dobry wieczór, witam forumowiczów Dwa tygodnie temu naszła mnie nagła potrzeba wejścia w posiadanie palmy, konkretnie waszyngtonii nitkowatej. Kupiłam ją w sklepie Auchan, a po przywiezieniu do domu postawiłam na parapecie wschodniego okna, by dotrzymała towarzystwa kupionej tydzień wcześniej arece. Po kilku dniach waszyngtonii zaczęły żółknąć i "ściskać się" najniższe liście, uschły w czasie pierwszego tygodnia. Uznałam, że to wina za małej doniczki (miała wymiary 16 cm średnicy x 16 cm wys.)w której kupiona była palma i że po przesadzeniu do nowej problem ustąpi. Aktualnie waszyngtonia (mająca wysokość ok. 60 cm) stoi w doniczce mającej 30 cm wysokości i 19 cm średnicy, na dnie jest ok. 5 cm warstwy keramzytu, dostała też ziemię do palm z firmy Compo. Codziennie rano jest zraszana, co 3- 4 dni podlewana obficie, aż woda wypłynie z dna (którą szybko wylewam, roślina nie stoi w podstawce z wodą), raz, przed przesadzeniem, dostała wodę zasiloną w nawóz dla palm. Dwa razy była też wystawiona na balkon od południowej strony (uznałam, że skoro parapet od wschodniej strony jest jasny, roślina nie dozna szoku przy wystawieniu na pełne słońce). Niestety mija już półtora tygodnia od przesadzenia, stan rośliny nie poprawił się a wręcz pogorszył. Kolejne liście usychają, nawet te najmłodsze, w dodatku na jednym pojawiły się brązowe ślady na brzegach, a inny zaczął się dziwnie "karbować". Załączam zdjęcia, może da się ją jeszcze jakoś uratować?
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie i pomoc