Dzień dobry! Bardzo mi miło dołączyć do tej grupy
Nie wiem niestety, czy w odpowiednim miejscu załączam ten post. Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki.
Moją prawdziwą i świadomą przygodę z roślinami zaczęłam już kilka lat temu, ale do tej pory nie napotkałam na żadne problemy. Zapewne rośliny, które miałam w domu były mało wymagające:-)
Rok temu dostałam pierwszy okaz przepięknego eukaliptusa, który postał u mnie zaledwie 1,5 miesiąca. Pachniał obłędnie, cieszył oko. Dbałam o niego zgodnie ze wskazówkami od osoby obdarowującej, tzn. podlewałam mocno raz na tydzień. Usechł.
W sierpniu miałam szczęście kupić drugi eukaliptus i tym razem miało być inaczej:-( Roślina ma 1,5 metra wysokości. Od początku bardzo intensywnie przyrastała. Tym razem kazano podlewać ją codziennie szklanką wody. Tak robiłam i wszystko było ok. Niestety już drugiego dnia zauważyłam jakieś szkodniki - maleńkie białe glisty i taka fruwająca dookoła nich "watka/chmurka". Poradziłam sobie z nimi zwykłym sprayem na mszyce i szkodniki. 3 dni temu niestety roślina zaczęła usychać. Jedna odnoga jest nadal piękna i zielona, ale druga marszczy się, sztywnieje i usycha. Na liściach robią się brązowawe plamki. Przyrosty odpadają.
Raczej jej nie przesuszyłam, bo dłuższych przerw w podlewaniu niż 1 dzień nie miałam. Może za mało wody jej dawałam?
Poczytałam trochę w internecie. Kupiłam już nawóz z fosforem i potasem oraz lampę do naświetlania.
Czy według Was mam jeszcze szansę ją ocalić?