Ja dzisiaj miałam dwa podchody na targi. Pierwszy o 11.00 - dojechałam aż 1 km za Słupsk i nadziałam się na korek - wróciłam do domciu na obiadek. Po 15.00 drugi - tym razem się udało.
Poniweaż mam wiele różnych gatunków w ogrodzie szukałam czegoś niezwykłego - Stewarcji kameliowatej. Niestety nie było. Kupiłam za to tuje prowadzone w kształcie kuli.
Spotkałam też kolegę z liceum, który jak się okazało ma własną szkółkę roślin w rozruchu. Powkurzałam się na stoiska z ciuchami i innymi różnościami. Mąż stwierdził, że jakoś mało roślin.
Niestety nic mnie nie zachwyciło. Co nie znaczy, że w maju nie pojadę na kolejne Strzelino.