Strona 1 z 1

Tarczniki - sposoby zwalczania

PostNapisane: 11 gru 2007, o 14:23
Oleander
Numer jeden na liście trudnych do zwalczenia "gryzących rośliny" szkodników należy się dla tarcznika (Quadraspidiotus perniciosus). Zdjęcie tarcznika żerującego na pędzie cytrusa.


Rośliny zaatakowane przez niego trudno wyleczyć metodami domowymi. Larwy tych owadów przemieszczają się - atakując nie tylko pędy ale także liście. Zagnieżdżają się w trudno dostępnych zakamarkach skutecznie utrudniając nam usuwanie ich. Najgorzej jest gdy złożone przez owada jaja wysypią się z tarczki na powierzchnię gleby. Wtedy możemy być pewni, że w krótkim czasie nastąpi inwazja wspinających się po pniu rośliny owadów. Nie pozostaje w takim przypadku nic innego jak usunięcie wierzchniej warstwy ziemi. Pewną stabilizację populacji (na niskim poziomie) można uzyskać poprzez dokładne oglądanie rośliny i systematyczne usuwanie pojawiających się owadów, jednak na dłuższą metę prawie zawsze można liczyć na nawrót choroby. Aby w pełni zwalczyć szkodnika - proponuję połączyć 2 metody. zastosować skrupulatne mechaniczne usuwanie szkodników połączone z jednorazową wymianą wierzchniej warstwy ziemi (usuwanie mechaniczne przez kilka tygodni). A następnie gdy wydawać się będzie że szkodników już nie ma - zastosować oprysk. Z dostępnych na rynku środków polecam Bayer Provado Plus AE (w sprayu) lub ewentualnie Actellic 500 (ten drugi jest trudniej dostępny).

PostNapisane: 16 gru 2007, o 22:17
Demon
siema
ja na tarcznika stosuje preparat Bi 58. dziala bardzo szybko i dlugo bo jest to srodek systemiczny; jego wady to niezbyt mily zapach i 2 klasa toxycznosci, wiec jesli ktos troszczy sie o wlasne zdrowie powinien zachowac szczegolne srodki ostroznosci przy jego stosowaniu.
drugi srodek jaki stosuje to od dawna zabroniony (1 klasa toxycznosci) DDT, popularnie zwany Azotoxem. zwalcza wszelkie owady (i nie tylko, bo nawet dzdzownice). nie pomaga gdy chcemy pozbyc sie przedziorkow. niestety stosowanie tego preparatu jest bodajze niezgodne z prawem i nielatwo go juz zdobyc

Tarczniki sposoby zwalczania

PostNapisane: 19 lut 2008, o 23:53
lucy23-61
witam,ja stosowałam parę metod aby zwalczyć tą zarazę.Najpierw poradzono mi żeby usuwać tarczniki mechanicznie za pomocą wacika zmoczonego w denaturacie-trochę pomagało,ale znowu się pojawiły.Zdesperowana połączyłam dwie metody najpierw oberwałam wszystkie liście mocno zaatakowane a potem zastosowałam denaturat.Pomogło.Na wszelki wypadek zakupiłam Actellit,ale jak mówiłam że na tarczniki ,to wybałuszali oczy(to był sklep ogrodniczy)W tym samym sklepie usiłowano mnie przekonać,że torf jest tylko jeden-kwaśny,a ja mam w swojej miejscowości tylko dwa sklepy(może w tym drugim jest dla odmiany tylko odkwaszony?jeszcze nie sprawdziłam
Pozdrawiam wszystkich

PostNapisane: 11 lut 2010, o 14:05
MegScorpio
Z tarcznikami przechodziłam równiez szkołę życia. Upodobały sobie 15-letniego, pokojowego grapefruita. Zgadzam się przedmówcą, że najlepiej łączyć dwie metody. Zmywałam tarczki wacikami nasączonymi w roztworze octu z płynem "Ludwik" - zielonym. Do ziemi "Tarcznik br" Substral. Bardzo skuteczny środek. Na koniec to już chyba nawet podlewałam go octem z tym Ludwikiem. Roślina ładnie wyrosła. Teraz po 3 latach od tarcznika mam problemy z roztoczem szklarniowcem. Zresztą z czym ja nie ma problemu - wszystkie rabaki świata po trochu przechodzę jak nie na tej ,to na innej roślinie...

PostNapisane: 3 mar 2010, o 11:18
Kris_Kros
Witam, mi również tarczniki nie dają spokoju, a w zasadzie bardziej moim roślinom. Pierwszy raz miałem z nimi do czynienia w przypadku 10-letniej Waszyngtonii Filifera. Najpierw mechanicznie rozprawiałem się z widoczną bandą tarczników, robiłem to przez dwa tygodnie. Następnie zastosowałem środek Provado AE Plus, o którym pisze Oleander. Oprysk powtórzyłem za dwa tygodnie, jak mówi instrukcja na opakowaniu preparatu. Od ponad roku Waszyngtonia jest przynajmniej na moje oko czysta, liście całe i zdrowe. Ponieważ bardzo cenię sobie tą roślinę oglądam ją przynajmniej raz dziennie, nie chciałbym aby intruz wrócił, jest naprawdę trudny do zlikwidowania. W drugim przypadku tarcznik zaatakował również ok. 10-letnią Karłatkę. W jej przypadku po leczeniu nastąpił powrót intruza po ok. roku. Zarówno pierwsza faza leczenia, jak i druga była identyczna z tą w przypadku Waszyngtonii. Dodatkowo Karłatce usunąłem 3 liście, z których naprawdę trudno było usunąć tarczniki, poza tym liście te były dosyć mocno uszkodzone. Trzeci przypadek tarczników miał miejsce w przypadku Oliwki. Drzewko ok. 5-letnie przebywające na balkonie zaczęło tracić swój blask. Liście marszczyły się okrutnie. Tarcznik zaczął atakować roślinę od jej pnia, zlewając się z nim był niewidoczny. Ja nie zareagowałem w porę tym razem. Ponieważ nie przyglądnąłem się temu dokładnie, za parę dni dosłownie liście były oblepione intruzem! Na nieszczęście nigdzie nie mogłem kupić w/w środka. Zamiennie kupiłem jednak środek Provado, ale w pałeczkach do umieszczenia w ziemi. Ponieważ jego działanie jest opóźnione w stosunku do aerozolu nie mogłem błyskawicznie zareagować. Mechaniczne oczyszczanie było okropnie trudne, mimo niedużej wielkości drzewka. Kiedy po ok. 4 tygodniach wydawało mi się, że leczenie zaczyna przynosić pożądane skutki, Oliwka zaczęła gubić liście. Gdy po paru dniach potrząsnąłem nią, opadły wszystkie liście. Myślę, że straciłem już drzewko. Stoi ono od grudnia golutkie, a ja mam tylko nadzieję, że zobaczę jeszcze na nim zielone listki...
Pierwsze dwa przypadki zaatakowania roślin przez tarczniki miały miejce w różnych mieszkaniach, trzeci na wolnym powietrzu, ale również w innym miejscu. Wszystkie trzy przypadki wystąpiły w różnym czasie i zawsze zostały rozpoznane przez Instytut Hodowli Roślin jako działanie tarczników. Za każdym razem zanosiłem bowiem do laboratorium materiał do zbadania.
Potwierdzam zatem, że tarczniki to trudne do zwalczenia szkodniki, ale przy dużym ogólnym zaangażowaniu można sobie z nimi poradzić. Nie jest też zła teoria / o czym pisał Oleander w jednym ze swoich postów, ale nie pamiętam gdzie dokładnie/, że lepiej wyrzucić zaatakowaną roślinę niż narażać pozostałe rośliny z najbliższego otoczenia. Ale to już sprawa każdego miłośnika roślin z osobna.

Pozdrawiam
Krzysiek

PostNapisane: 15 cze 2010, o 17:31
ukszu88
Witam

ostatnio zaóważyłem na moim modrewiu ochojnika opryskałem confidorem myślałem że już po problemie. Ale roślina zaczeła słabo rosnąć i igły zaczeły tracić barwe. Ostatnio przyglądnołem sie na igły. U nasady znajdują sie małe miseczkowate narośla koloru zielono brązowego.

Pisze z pytaniem czy możliowe jest zasiedlanie modrzewia przez tego niemiłego lokatora oraz czy na miseczniki i tarczniki powinna zadziałać ta sama forma ochrony??

Z góry dzięki i przepraszam admina jak napisałem temat w niewłaściwym miejscu

Tarczniki na cytrusach

PostNapisane: 23 sty 2012, o 22:43
agaa008
Witam,

Chciałam wszystkich Was przywitać, ponieważ jestem tutaj po raz pierwszy:). Serdecznie proszę o poradę w sprawie cytrusów. Zarówno na mandarynce (spore drzewko, ok. 5 lat), jak i na cytrynce (malutka, dopiero co zakupiona) zaraz po wstawieniu do mieszkania (okres zimowy) pojawiły się tarczniki. Roślinki kupiłam w innej firmie poza Oleander. Ponieważ nie mogłam spryskać roślin w domu, staram się usuwać regularnie szkodniki, zastosowałam także pałeczki Substral Tarcznik. Niestety, nie pomaga. Cytrynka straciła wszystkie liście (no, może zostały 3 ale są całkiem martwe), obumierają gałązki:(. Najbardziej jednak szkoda mi mandarynki - stosunkowo długo jest u mnie i nigdy nie miałam z nią żadnych problemów. W tym roku pierwszy raz owocowała. Po tym, jak pojawiły się tarczniki i roślinka zaczęła słabnąć (liście są lepkie, robią się ciemnobrązowe na końcach i opadają w duuuużych ilościach) zerwałam owoce, żeby jej nie obciążać. Liście nadal brązowieją i obficie opadają. Roślinka stoi przy oknie południowym, wysokim, specjalnie nie włączam koło niej kaloryfera, ma warstwę żwirku pod ziemią. Czy coś się da z tym problemem zrobić?

PostNapisane: 23 sty 2012, o 23:16
Oleander
Aga, witamy na forum!

Przede wszystkim - należy ręcznie usunąć szkodniki (wszystkie które jesteś w stanie). Im więcej usuniesz tym bardziej odciążysz roślinę. Tarczniki niestety potrafią uśmiercić cytrusa.

Należy zdać sobie sprawę z tego że w naszych mieszkaniach cytrusy najczęściej nie czują się najlepiej zimą. Po prostu jest im zbyt ciepło i mają niedostatek światła.

Jest to główna przyczyna występowania wszelakich chorób na tych szlachetnych roślinach.

Twoim roślinom bardzo dobrze zrobiło by doświetlanie żarówką energooszczędną. Pamiętaj także o właściwym podlewaniu - wtedy gdy wierzch ziemi dobrze wyschnie.

Aga, czy cytrusy mają dostęp bezpośredni do promieni słonecznych przez cały dzień (jaka jest wystawa stanowiska z roślinami) ?

PostNapisane: 24 sty 2012, o 11:57
agaa008
Mandarynka stoi w rogu, od strony południowej, przy dwóch wysokich oknach balkonowych. Ma więc dostęp do światła na tyle, na ile jest to możliwe. Tarczniki staram się ściągać regularnie, niestety ciężko dorwać je wszystkie:). Dzisiaj postaram się zrobić to znowu jak najdokładniej. Na cytrynce nie ma już tarczników (nie mają za bardzo nawet gdzie się pojawiać), stoi ona na komodzie, na którą pada światło z okna balkonowego. Nie chcę jej przestawiać bliżej mandarynki, żeby nie zaraziła jej ponownie robactwem. Przyznam, że najbardziej zależy mi na uratowaniu mandarynki (mam nadzieję, że są na to jeszcze jakieś szanse - gałązki są w porządku, sporo liści nadal nie opadło), ponieważ mam do niej sentyment i bardzo dobrze do tej pory na wszystko reagowała (zimą w domu też zawsze wszystko było w porządku). Przyznam, że przez to też jestem kompletnym laikiem w sprawie hodowli cytrusów i zwalczaniu ich chorób. Jeżeli są szanse na uratowanie mojego ukochanego cytrusa, mogę go doświetlać, odżywiać, usuwać codziennie robactwo - wszystko:). Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie wskazówki.

PostNapisane: 24 sty 2012, o 22:37
Oleander
Agaa, poza oczyszczeniem ze szkodników (należy oczyścić dokładnie wszystkie zakamarki ze szczególnym uwzględnieniem wszelkich załamań i nierówności na liściach i pędach), doświetlaniem, podlewaniem wtedy gdy wierzch ziemi przeschnie na razie nic więcej nie możesz zrobić. Czyszczenie liści dobrze jest powtórzyć po 2-3 tygodniach. Jeśli chcesz mieć spokój z tymi szkodnikami dłużej to wykonaj oprysk np środkiem acelic. Zachowaj szczególna ostrożność podczas jego aplikacji gdyż jest trujący dla ludzi i zwierząt. Gdy zauważysz że roślina rusza ze wzrostem dobrze będzie ją zasilić nawozem.

Ogólnie rzecz biorąc trzeba poczekać na poprawę warunków pogodowych. W lutym lub marcu cytrus odżyje dzięki wydłużeniu się dnia (będzie więcej słonecznych chwil;)

Myślę że nie tylko cytrusy czekają na lepszą pogodę. Także dla wielu ludzi nie bez znaczenia jest to jak długo w określonym dniu świeci słońce.

PostNapisane: 24 sty 2012, o 23:14
agaa008
Bardzo dziękuję za rady:). Tarczniki usuwałam dzisiaj kilka dobrych godzin wodą z dodatkiem spirytusu - będę to powtarzać regularnie (niestety, znowu spadło sporo liści:(). Odsłoniłam też całkiem zasłony, żeby drzewko miało jeszcze więcej światła. Czekam w takim razie z nadzieją aż cytrus trochę odżyje. Bardzo byłabym wdzięczna za podanie nazwy odpowiedniego nawozu (na przyszłość). Co do ludzi, zgadza się - każdy z nas czeka chyba na długie dni i więcej słońca. Miło, że są takie miejsca, gdzie można uzyskać poradę od osób bardziej doświadczonych w tej kwestii.
Pozdrawiam,
Aga

Re: problem z mandarynką i cytrynką

PostNapisane: 20 maj 2013, o 11:34
AnnaMaj
i to bardzo dobrą porade - z tej wyżej i ja chętnie skorzystam, dzięki!!

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 22 paź 2014, o 19:45
suszek
Na początku chciałem się przywitać, jest to mój pierwszy post na tym forum. Od niedawna (od wiosny 2014) posiadam kilka roślinek od Państwa i od innych firm. Jedne sobie radzą lepiej inne gorzej (jedna nie przeżyła :cry: ) generalnie jak to w bloku na 10 piętrze warunki są, jakie są. Do rzeczy jednak
Od pewnego czasu zauważyłem dziwne zjawisko. Otóż roślinki tak jakby się pociły. Przezroczyste kulki pojawiają się na pędach pieprzu, wyglądają jak idealne kulki taki jakby silikonowe. Wygląda to mniej więcej tak:

pieprzsuszek.jpg


Tym bym się nie przejmował, bo poza tym pieprz rośnie część listków opada/żółknie, ale z kolei więcej przyrasta.
Natomiast np. na pistacji te kulki wyglądają już jakby gorzej, nie są przezroczyste, i ogólnie wyglądają bardziej niepokojąco:

pistacjasuszek.jpg


Czy coś jest nie tak? Co z tym fantem zrobić?

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 24 paź 2014, o 19:29
Domnik
Witaj. Jeśli chodzi o pieprz to on naturalnie ma takie przeźroczyste kropeczki, natomiast na pistacji nic takiego nie zauważyłem. Proszę o czytelniejsze i większe zdjęcia, najlepiej powiększenie lub dokładne zdjęcie pokazujące to zjawisko. Napisz proszę jaka konkretnie roślina Ci nie przeżyła, spróbujemy dojść co mogło być nie tak i zaradzić coś na przyszłość. Pozdrawiam!

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 25 paź 2014, o 20:24
suszek
Bardzo dziękuję za odpowiedź. A więc nie przeżyła herbatka. Od początku była taka malutka, ale jako że czytałem że rośnie wolno, to przyjąłem że tak ma być. W lato wyrzuciłem ją na balkon i wtedy nawet chyba wyrosły jej nowe listki (na pistacji też zresztą dopiero wtedy coś się ruszyło :)). A później sam nie wiem, czy przegapiłem moment i ją przesuszyłem za bardzo, czy wręcz przeciwnie. Tak czy inaczej listki uschły, spadły i herbatka kaputt :cry:
Pewnie będą chciał zakupić ją jeszcze raz ale to na wiosnę zresztą teraz i tak już raczej ich nie wysyłasz (dobrze rozpoznałem?:))

Co do kulek na pistacji, to takie same mam na awokado - eliptyczne, nieprzezroczyste, takie jak silikon do mocowania listew podłogowych - trudno to opisać. Zdjęcia wstawiłem z myślą ze się otworzą większe po kliknięciu na nie, cóż spróbuję raz jeszcze
Obrazek
Chyba większe nie będzie, objaw jest na jednym z listków w środku. By the way, jak oceniasz kondycję ogólną tak wyglądające Pistacji i co jej poza tym może zrobić dobrze:)

Żeby nie mnożyć postów przyznam się że Awokado mi też zmarniało niestety [czerniejące liście - wyczytałem że to grzyb i że trzeba przeciągnąć miedzianem, mam - używam do drzewek owocowych - przeciągne nim, jak tylko jakoś się zorganizuję, bo wiadomo, inaczej jest popryskać na działce a inaczej coś co jest w domu.] Chyba jestem jakimś antytalentem pod względem roślin egzotycznych bo podobno Awokado jest bezproblemową rośliną - cóż z drzewkami owocowymi idzie mi lepiej :)

Jeszcze raz bardzo dziękuję za odpowiedź

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 26 paź 2014, o 15:18
suszek
Bardzo dziękuję za odpowiedź. A więc nie przeżyła herbatka. Od początku była taka malutka, ale jako że czytałem że rośnie wolno, to przyjąłem że tak ma być. W lato wyrzuciłem ją na balkon i wtedy nawet chyba wyrosły jej nowe listki (na pistacji też zresztą dopiero wtedy coś się ruszyło :)). A później sam nie wiem, czy przegapiłem moment i ją przesuszyłem za bardzo, czy wręcz przeciwnie. Tak czy inaczej listki uschły, spadły i herbatka kaputt :cry:
Pewnie będą chciał zakupić ją jeszcze raz ale to na wiosnę zresztą teraz i tak już raczej ich nie wysyłasz (dobrze rozpoznałem?:))

Co do kulek na pistacji, to takie same mam na awokado - eliptyczne, nieprzezroczyste, takie jak silikon do mocowania listew podłogowych - trudno to opisać. Zdjęcia wstawiłem z myślą ze się otworzą większe po kliknięciu na nie, cóż spróbuję raz jeszcze. Chyba większe nie będzie, objaw jest na jednym z listków w środku. By the way, jak oceniasz kondycję ogólną tak wyglądające Pistacji i co jej poza tym może zrobić dobrze:)

Żeby nie mnożyć postów przyznam się że Awokado mi też zmarniało niestety [czerniejące liście - wyczytałem że to grzyb i że trzeba przeciągnąć miedzianem, mam - używam do drzewek owocowych - przeciągne nim, jak tylko jakoś się zorganizuję, bo wiadomo, inaczej jest popryskać na działce a inaczej coś co jest w domu.] Chyba jestem jakimś antytalentem pod względem roślin egzotycznych bo podobno Awokado jest bezproblemową rośliną - cóż z drzewkami owocowymi idzie mi lepiej :)

pistacjasuszekduza.jpg


W kwestii Pistacji Awokado Cytrynki oraz nabytego skądinąd Lauru [Kawa, wanilia, pieprz i w sumie oliwka idą mi znacznie lepiej, są tu jakieś kwestie o których kiedyś napiszę, ale wobec tego o czym teraz, to drobiazgi].
W każdym razie problem części moich roślinek ma tak jakby wspólne cechy:
1) Na liściach pojawiają się przezroczyste plamki, czegoś lepkiego. Jest tego dużo i chyba jakoś spływa, bo parapet/regał pod spodem potrafią być od tego lepkie;
2) Podłużne, eliptyczne zgrubienia na/w pobliżu nerwu liścia - u cytrynki na górze, u Awo np. od spodu;
3) Prócz tego u Awo tak jak napisałem powyżej czerniejące liście od zewnątrz, do środka (acz to już zdiagnozowałem przy pomocy tego forum zresztą:), że grzyb i miedzian jako remedium)
Wstawiam jeszcze zdjęcie cytrynki - znaczy jej listka z objawem

cytrynaliscsuszek.jpg


Chyba źle przemyślałem tytuł wątku powinno być coś w rodzaju "Kłopoty Suszka", w każdym razie po kilku miesiącach kiedy to roślinki powinny były mieć już czas na zadomowienie się, uznałem, ze sprawy dojrzały do tego by pytać. Także bardzo proszę o pomoc i cierpliwość i wyrozumiałość jeśli coś knocę po drodze:)

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 3 lis 2014, o 16:52
suszek
Przypominam się, bo sytuacja rozwija się dość niepokojąco.
Oto zdjęcie liścia opadłego z cytryny:
Obrazek
Listek pokryty jest jakby jakąś lepką bezbarwną mazią, która wydziela się z rośliny (intensywnie - pólka pod doniczką lepi się od tego)
Druga rzecz, to eliptyczne, czarne kropki na spodzie liścia głównie na nerwach. Po uciśnięciu wydobywa się stamtąd pomarańczowa ciecz (tak jak przy wyciskaniu krost na ciele). Same plamki są zaschnięte i zasadniczo gdy je oderwać od liścia, to nie ma po nich na jego powierzchni śladów:
Co robić?
Oczyścić z tego ręcznie?
Pryskać jakimś środkiem grzybobójczym np. miedzienem?
Pryskać czymś innym?
Proszę o podpowiedź w miarę możliwości abb-a , bo boję się, że mi to unicestwi roslinki :( :cry:

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 3 lis 2014, o 23:53
Domnik
Witaj, szkodniki na ostatnim zdjęciu to tarczniki. Są to bardzo groźne szkodniki które dość szybko rozprzestrzeniają się. Niestety cytrusy mają ogromną podatność na nie. Głównym siedliskiem tych szkodników są rośliny z rodzaju laurus i citrus (szczególnie laury z upraw holenderskich są nimi zarażone). Jedynie uprawiane z pestki są jakby bardziej na nie odporne (ja oferuję tylko takie laury) oraz cytrusy z polskiej szkółki które są wolne od tarczników. Może laury które zostały kupione gdzie indziej miały te szkodniki? Rośliny z zachodnich szkółek (szczepione, a takich jest sporo na rynku) najczęściej albo mają formy dorosłe na sobie albo mikroskopijne, niewidoczne.

Rozwiązanie:

wszelkie rośliny które kupujemy należy poddać wielotygodniowej kwarantannie. W przypadku stwierdzenia szkodników:

izolować wszystkie rośliny które mają szkodniki oraz te które stały w bezpośrednim sąsiedztwie. Zebrać szkodniki widoczne gołym okiem (mechanicznie), po oczyszczeniu roślin zebrać wierzch ziemi i wyrzucić. Uzupełnić ziemię. Wykonać oprysk np preparatem polysect 005 SL (zapobiegawczo na wszystkie rośliny, a następnie powtórzyć zgodnie z instrukcją na tych roślinach które miały szkodniki i były w ich sąsiedztwie). Można tez stosować metody naturalne, ale o tym innym razem. Metoda zamienna to zebrać szkodniki ręcznie, powtórzyć zbieranie gdy pojawią się lepkie plamy na liściach, postępować tak do wiosny gdy rośliny należy przenieść w lekko cieniste miejsce o wysokich trawach gdzie bytuja owady drapieżne - przy odrobinie szczęścia do kolejnej jesieni wyczyszczą rośliny dokładnie.

Ewentualnie można połączyć powyższe metody.

Odnośnie herbaty: balkon to jest jedo z najgorszych miejsc do jej uprawy szczególnie jeśli jest o wystawie południowej bo jest zbyt ciepły i suchy. Ogólnie to Twoją herbatę najprawdopodobniej zabiło słońce oraz przesuszenie o którym piszesz. Zasada przy jej uprawie jest taka: zimą może być w pełnym słoncu, latem musi przebywać w cieniu innej rośliny gdyż w czerwcu słońce operuje zbyt mocno i pali jej wrażliwe liście. Podlewanie wszystkich roślin - zgodnie z instrukcją: czyli wtedy gdy wierzch ziemi dobrze wyschnie.

W kwestii pistacji, mają niską podatność na tarczniki, ale jeśli się na nich pojawią należy postępować jak wyżej. Ogólnie rzecz biorąc pistacja powinna o tej porze roku być bezlistna i zimować w temperaturze ok -5/+5 czyli najlepiej w piwnicy lub nieogrzewanej szklarni. W warunkach uprawy domowej nie zrzuci liści ale zaatakują ją przędziorki. Są to wszędobylskie szkodniki które roznoszą się w powietrzu. Nie sposób się przed nimi uchronić. Nie są aż tak uciążliwe jak tarczniki, ale mogą doprowadzić do zrzucenia liści i śmierci niektórych roślin. Podsumowując w kwestii pistacji: jeśli zdecydujesz się uprawiać ją w domu zapewnij jej doświetlanie i oprysk przeciw przędziorkom i zapobiegawczo tarcznikom. Wykonując oprysk (najlepiej na zewnątrz przy bezwietrznej pogodzie pamiętaj o ubraniu ochronnym!).

Powodzenia, i koniecznie napisz jakie są wyniki "leczenia" roślinek.

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 4 lis 2014, o 20:59
suszek
Napiszę napiszę,

Co do tych Tarczników to już mi wujek google pomógł i nawet pozdejmowałem je w miarę możliwości.
Były: Na cytrynie, nieco na pistacji, Na Awokado, pieprzu oraz na Laurze [był z OBI - i chyba zaatakowały go jako pierwszego, ale ja to zinterpretowałem jako przesuszenie, jest tak porażony, żeby chyba wyleci... :(]
Nie było: na kawach [tu miałem inny problem, o czym napisze kiedyś], oliwce, palmie, fikusie, wanilii, kalanchoe, kaktusach
Piszę o tym, bo rośliny znajdowały się obok siebie, więc jest to chyba dobry predykator: co atakuje, co nie.

Rośliny opryskam, jak tylko przewiozę je - część z nich - do piwnicy gdzie będzie w miarę zimno, ale niestety mało świetliście. Te co zostaną na zimę z nami nie wiem skłaniałem się co by ich nie pryskać, bo w bloku to słaby pomysł, mógłbym wynieść na balkon, ale potem przecież i tak wrócą do mieszkania.

Herbatka niestety była na słońcu, one w ogóle były w lato sporo na słońcu zwłaszcza od popołudnia - zachodnie okno, wygląda na to, że będę je musiał nieco odsunąć.

Dzięki za odp.

ps. czy można już je powoli przewozić do zimowania?

Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 4 lis 2014, o 22:01
Domnik
Z małymi wyjątkami staram się nie pisać źle o konkurencji, jednak mam takie same obserwacje związane z roślinami (laurami) z OBI, wszystko zarażone tarcznikami. Dotyczy to również roślin z rodzaju citrus. Jest jeszcze jeden market który też ma wiele roślin pozarażane (inicjały LM) przynajmniej 2 markety w naszej okolicy. W związku z tym od wielu lat mam laury z nasion (własna uprawa). Jeśli laur jest suchy i pomarszczony to nie ma co się oglądać. Opcja śmietnik. Jeśli nie to można oberwać wszystkie liście poza 2 u góry, dokładnie wytrzeć wszystkie zakamarki a następnie opryskać wraz z innymi.

Pistacje są mojej produkcji (na pewno "standardowo" wolne od szkodników), tarczniki można na nie zawlec, ale dość łatwo się ich pozbyć bo pistacje zrzucają liście; natomiast pieprz, cytryny i awokado były z innych polskich szkółek. Pieprz od zbliżającej się wiosny powinienem mieć własny, po kwarantannie trwającej ok rok, nie pryskane, bez szkodników. Przed pakowaniem wszystkie rośliny są sprawdzane odnośnie stanu co w praktyce wyklucza aby roślina ze szkodnikami powędrowała do klienta.

Widziałem w krajach południowych wielkie krzaki/drzewa laurowe i niektóre z nich miały na sobie tarczniki. Dotyczyło to szczególnie drzewek rosnących na niewłaściwych stanowiskach, często gdzieś w mieście na zacienionych stanowiskach itp. Oznacza to, że szkodniki te prawdopodobnie mogą być zawleczone z bardzo odległych miejsc oraz że stan i otoczenie rośliny sprzyja lub nie sprzyja rozwojowi tych szkodników. To nieco komplikuje sprawę z rozpoznaniem ich źródła. Nie jest wykluczone że roznoszą ją mrówki lub inne owady które żywią się spadzią (słodką wydzielią tarczników).

Jeśli już decydować się na oprysk, to ja bym opryskał zapobiegawczo wszystkie rośliny. Wtedy za jednym zamachem sprawa jest na jakiś czas załatwiona. Larwy mogą nie być widoczne, w tej postaci są najbardziej wrażliwe na działanie środka chemicznego. Aby się nie truć, należy wybrać dośc ciepły i bezwietrzny dzień. Opryskać, odczekać godzinę czy dwie a później można dodatkowo zrobić takie szczelne osłony foliowe na rośliny aby pozostałość gazu/oparów dłużej działały i słabiej/wolniej uwalniały się do otoczenia.

UWAGA! bardzo ważne, należy dokładnie oczyścić wszyskie parapety, podłogę, okna znajdujące się w sąsiedztwie zarażonych roślin. Larwy szkodników mogą się kryć w różnych zakamarkach i dać o sobie znać za jakiś czas!

Wanilię można ustawić nawet z dala od okna, kawę również. Rozstawienie roślin po pokoju ma tę zaletę że w razie czego nie zarażają się. Poza tym lepiej i od razu można zabserować zmianę stanu rośliny, gdy potrzebuje wody etc. A gdy rośliny są w dużej grupie nieco trudniej je kontrolować.

Tak, myślę że można ustawić rośliny na stanowisku przeznaczonym do zimowania. Przedtem obowiązkowo zadbać by były wolne od widocznych gołym okiem szkodników, fragmentów martwych pędów czy liści (sprzyjają rozwojowi grzybów). Tak przygotowane rośliny powinny spokojnie dotrwać do wiosny.

Jeszcze jedna sprawa: cytrusy potrafią o tej porze roku kwitnąć. Warto oberwać takie kwiaty gdy są bardzo małe = tak aby przy okazji pozostawić małe listki. Kwiaty bardzo osłabiają te rośliny i często aby je wytworzyć roślina "przejada" część pędów które nie dożywają do wiosny. Najlepiej gdy cytrusy całą zimę "śpią". Wtedy mają siły na wykonanie dużej fazy wzrostu wiosną. Wtedy takie przyrosty spokojnie się utrwalają, bo są ku temu odpowiednie warunki.

Wprawdzie w tym i w innych wątkach podałem już możliwe do zastosowania metody, ale być może ktoś je udoskonali lub poda własne. Kilka osób je sprawdzi i potwierdzi aby była pewność. Warto by było rozwinąć temat i opracować skuteczne rozwiązanie gdyż problem nie jest małej wagi.

NINIEJSZYM USTALAM NAGRODĘ W WYSOKOŚCI 100 zł za podanie na tym forum do wiadomości publicznej = skutecznej, sprawdzonej i ekologicznej metody TRWAŁEGO zwalczania tarczników na roślinach domowych.

Krótki regulamin i słowniczek konkursu:

1) Podanie na forum do wiadomości publicznej = opublikowane na forum Oleander w dziale "Szkodniki i choroby roślin oraz metody ich zwalczania", widoczne dla wszystkich odwiedzających dział,
2) skutecznej = po zastosowaniu metody brak nawrotów szkodników przez okres 3 min lat,
3) całkowity czas zastosowania metody zwalczania = 90 dni,
4) sprawdzonej = przetestowane na co najmniej 5 gatunkach lub przez 5 osób,
5) ekologicznej = preferowane są działania bez zastosowania środków chemicznych do ochrony roślin lub zwalczania szkodników, ewentualnie dopuszcza się zastosowanie środków chemicznych o niskiej toksyczności dla człowieka oraz środków o innym zastosowaniu (np do utrzymania czystości etc).

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 4 lis 2014, o 23:26
suszek
Teraz minie trochę czasu nim to wszystko wcielę w życie (postaram się w ciągu tygodnia najbliższego). Proszę mnie nie zrozumieć źle Panie Dominiku ja te roślinki to tak wymieniłem bynajmniej by zasugerować że coś jest z nimi nie tak, tylko w celu generowania wiedzy i doświadczeń :)

Generalnie to pieprz, oliwka i wanilia (z drobnymi dolegliwościami, kiedyś o tym napiszę) to są roślinki którym u mnie najlepiej się żyje z tych egzotycznych. Pistacji to tak jak widać :), Awokado to przez te cholerne tarczniki generalnie kiepsko, bo listki mu czernieją od zewnątrz i je zwyczajnie traci. Niby chciałby się krzewić - ma sporo zaczątków pędów poniżej, ale jakoś tak wolno się zbiera (Mam plan - nie wiem czy dobry - co by na wiosnę do której mam nadzieję dożyje - ciachnąć go z góry jak to drzewko owocowe, co by do krzewienia pobudzić).

Kawy mam dwie jedno od Pana i drugą ze sklepu ogrodniczego w Warszawie. I o ile z tą drugą jest wszystko ok (tylko muszę ją na wiosnę rozsadzić, bo tam jest kaw wiele w doniczce jednej) o tyle ta druga to chyba z nadmiaru szczęścia cierpi. Od jakiegoś czasu wszelkie liście której jej wyrastają od razu kręcą się w spiralkę, żółkną po czym kawa je zrzuca. Przy czym zaznaczam są super zielone. Chyba ją przenawoziłem (to było jeszcze na etapie kiedy myliłem ją z awokado:), taki ze mnie ogrodnik :)) i chyba jest lepiej, bo ostatnio listki wyrastają coraz prostsze.
Za przenawożeniem przemawia fakt że obie kawy stoją obok siebie i tej drugiej nic nie jest (ją dla odmiany jedyni podlewałem-żadnych dodatkowych pieszczot).
Przepraszam że tak męczę, ale też długo się zbierałem żeby zacząć tu pisać, mam wrażenie, że kilka osób przyswoi na moich błędach sporą partię wiedzy:)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 4 lis 2014, o 23:44
Domnik
Tutaj jest forum bez cenzury :) nawet gdy obumże jakaś roślina ode mnie - poszukamy rozwiązania na przyszłość a nie wykasujemy wpis. Krytyka jest mile widziana, bo pozwala się poprawić w przyszłości. Człowiek się uczy na doświadczeniach swoich i nie tylko. Także to o czym tutaj piszemy na pewno przyda się nam i wszystkim czytającym. Czy aby te kawy które uprawiasz nie są przypadkiem różnej wielkości? Kawę raczej nie trzeba nawozić. Na pędach które zdrewniały liście żółkną i opadają, bo nie są już tutaj potrzebne. Tylko w wyjątkowo sprzyjających warunkach takie liście utrzymują się nieco dłużej, nawet na lekko zdrewniałych pędach. Natomiast ze zrzucaniem liści świeżo wyrośniętych na drzewku kawowym nigdy się nie spotkałem, tym bardziej ciekawi mnie przyczyna tego zjawiska. Kawy nawet ususzone zachowują liście wierzchołkowe. Opadają natomiast dolne liście.

Jeśli zrobisz jej zdjęcie i umieścisz na forum to może coś jeszcze dodatkowo poradzimy na tej podstawie ;)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 11 lis 2014, o 16:54
suszek
Walka na froncie antytarcznikowym trwa.

Przez 4 dni regularnie czyściliśmy roślinki. Niestety nowe okazy pojawiały się co dzień. Były jednak jedynie malutkie, sporadycznie milimetr i większe. Wczoraj na balkonie oprysk polysect 005 SL w stężeniu 60% wg ulotki (ok 24 ml na 0,5l)

Dziś po oprysku rośliny rozstawione po domu.Rano oględziny wykazały kilka osobników głównie na pieńkach/przewodnikach i głównie u dołu.

Na pistacji jedynie na przewodniku u góry (tu po prostu chyba wcześniej nie zauważyliśmy że są - na liściach nic.
Na Awokado 1-2 na pieńku u dołu).
Na Cytrynie również co ważne nie było ich już na liściach
Na pieprzu u dołu na pędach kilka i na liściach - ich spodniej stronie. Choć tu mogło nam się wcześniej nie udać wszystkiego usunąć - poza silikonowymi kulkami pieprz ma pod listkami dużo paprochów, piasku i w ogóle. z tego samego powodu nie mamy pewności czy wszystko co dziś dostrzegliśmy i usunęliśmy to wróg :)

W piątek planujemy powtórzyć oprysk roślin zaatakowanych, a także następne ich podlanie wykonać roztworem polysectu i wody.
Profilaktycznie opryskaliśmy też pozostałe rośliny z parapetu/sąsiedztwa tych zarażonych (nie wiem czy to był dobry pomysł bo kalanchoe podobno tego nie lubi myślę że kaktusy też, ale trudno się mówi jest wojna :twisted: ). Tego oprysku nie będziemy już powtarzać.

Następnym razem sfocę wreszcie tę kawę, jak będzie dzienne światło i oczywiście zamelduje co na forncie :)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 11 lis 2014, o 23:40
Domnik
Dziękuję za relację abb-a :)

Pozakładano woreczki foliowe aby środek chemiczny dłużej działał?

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 13 lis 2014, o 23:52
suszek
Niestety nie. Zrobię to teraz - pytanie jak długo mogą tak stać z woreczkami na głowie żeby się nie podusić - bo boję się że jak szczelnie opatulę, to przez to i one nie będą miały powietrza.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 14 lis 2014, o 08:45
Domnik
Nic im się nie stanie w przypadku pozakładania worków foliowych. Mam tutaj na myśli worki przepuszczające światło, czyli przeźroczyste. Rośliny mogą się w nich znajdować wiele dni, a jeśli je doświetlasz to nawet tygodni.

W tej sytuacji nie ma sensu już zakładać takich osłon, bo środek chemiczny w dużej części już wyparował. Warto to wykonać tuż po oprysku, dla poprawy skuteczności działania. Ewentualnie gdy trzeba wykonać oprysk w pomieszczeniu (np piwnicy) jest to jakiś sposób na ograniczenie toksycznego działania dla ludzi.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 16 lis 2014, o 23:24
suszek
No tak, nie zrozumieliśmy się pisząc "teraz" miałem na myśli jak teraz drugi raz opryskam, co dzisiaj miało miejsce.

Na tę chwilę wroga znajduję na cytrynie oraz na awokado.

Z pistacją jest o tyle problem, bo spadają jej listki (i raczej nie z zimna, ale z tego, że się zmęczyły tym całym czyszczeniem.
Z awokado również, zostały cztery, ale jak napisałem wcześniej one czerniały od zewnątrz do środka i taki jak uschnie/stanie się cały czarny-ciemno brązowy to opada.
Z jednej strony jest sporo pączków zielonych na nim oraz zaczątków liści i pędów już mniej lub bardziej rozwiniętych (w tym na zdrewniałej części pędu), z drugiej jednak część z nich niestety jest od początku czarna-zaczerniona :(

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 17 lis 2014, o 00:05
Domnik
O tej porze roku awokado nie powinno rosnąć, także nie dziwię się że pączki lub listki przebarwiają się na czarno. Pewnie błyskawicznie niszczą je grzyby. Światła jest za mało aby roślina mogła się rozwijać i utrwalać nowe przyrosty.

Przepraszam za zejście z tematu szkodników, ale jako, że takie a nie inne warunki uprawy czasami idą w parze z pojawieniem się szkodników lub chorób - warto zauważyć że obecnie dzień trwa 8 godzin i 45 minut, czyli jest dłuższy od najkrótszego dnia w roku tylko nieco ponad godzinę. Dla porównania, dzień w rejonach gdzie występuje awokado (rejon śródziemnomorski), długość geograficzna ok 25 stopni, szerokość geograficzna 35 stopni o tej porze roku dzień trwa tam nieco ponad 10 godzin (mniej więcej 10-10,5 h). Jednak co istotniejsze, u nas pełnego nasłonecznienia o tej porze roku średnio bywa ok 1-3 godziny dziennie (zależnie od roku), podczas gdy tam jest jeszcze ok 6 godzin, a więc tyle ile średnio u nas w połowie kwietnia. To są zupełnie inne warunki. Złośliwi twierdzą, że gdy Grek nie widzi przez dwa dni słońca - popada w depresję ;) Jak bywa u nas nie muszę chyba pisać. Bywa że tydzień, dwa, trzy lub dłużej nie ma w ogóle słońca. Natężenie światła które dociera do roślin wtedy jest katastrofalnie małe. Uprawy polowe nic sobie z tego nie robią, bo jest zimno, podobnie rodzime drzewa które wtedy śpią, ale egzoty niestety mogą wtedy cierpieć. Na szczęście poza opryskami na szkodniki, jest też rada na krótki dzień i małą ilość słońca: doświetlanie.

W związku z tym, jeśli chcesz aby rośliny rosły o tej porze roku należy zapewnić im doświetlanie tak aby wyrównać długość dnia do ok 12 godzin pełnego naświetlenia. Dodatkowo trzeba zapewnić odpowiednią temperaturę. W innym przypadku rośliny nie będą rosły tylko wegetowały - stopniowo przejadając część liści. Alternatywnie należy ustawić rośliny w chłodzie, w takich warunkach doświetlanie nie jest takie ważne. Także szkodniki w takich okolicznościach rozwijają się znacznie słabiej.

Więcej na temat doświetlania napisaliśmy tutaj:

http://forum-ogrodnicze.oleander.pl/fizjologia-roslin.html

Wracając do oprysków przeciw tarcznikom. Ciekawe jakie będą efekty, w szczególności - na jak długo będzie spokój ze szkodnikami?

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 17 lis 2014, o 00:28
suszek
Będą stały w chłodzie, tak jak pisałem będę się starał im zapewnić w miarę znośne warunki do spoczynku - bez-grzejnikowa kuchnia i przy na ogół otwartym oknie. Bardziej myślałem że jak już są te zalążki listków/pędów to one owszem pozostaną na razie w formie zalążkowej(tzn ruszą dopiero wiosną), ale w kolorze zielonym stąd pytam.

Na razie staram się przewalczyć ten tarcznikowy problem - jakoś to idzie jak widać, acz niestety to nie jest tak jak z owocowymi że pryśniesz gada i zabijesz (no nie zawsze, ale często właśnie tak). Będę musiał w którymś momencie sprawdzić na ile to odniesie skutek, acz zrobię chyba jeszcze trzeci oprysk (oprócz oprysku podlałem je również tą cieczą - wg ulotki - i sporo zostało więc co by nie uskuteczniać marnacji, poza tym mówi się że do trzech razy sztuka :))

Czy potencjalnie możliwa jest sytuacja jak z owocowymi - tzn. zrzucenie liści na zimę, ale zarazem widoczne pąki które nie są uschnięte i czy roślina taka przeżyje (pytam bo obawiam się że Pistacja do takiej formy zmierza a zimowanie jednak w będzie miała w formie nieco utrudnionej, tzn. w tej kuchni właśnie - chciałbym ją utrzymać w stanie w którym na wiosnę ruszy);

I jeszcze jedno pytanie o podlewanie zimą: bo co do zasady to wiem - jak wierzch przeschnie , ale w praktyce np. czasem staram się trochę pogrzebać im w ziemi i widzę że 1-2 cm pod jeszcze wilgotno. Do jakiej głębokości ma przeschnąć albo najlepiej jak dla matołka :) co tydzień, półtora, dwa?

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 17 lis 2014, o 09:53
Domnik
Opadłe liście dobrze jest usunąć, nie tylko dlatego że mogą na nich znajdować się szkodniki, ale i dlatego, że chętnie rozwijają się na nich grzyby które uszkadzają później żywe rośliny. Trzeci oprysk jak najbardziej. Zrobiłbym jeszcze czwarty - po wypuszczaniu nowych liści wiosną. To powinno wystarczyć.

Pistacja naturalnie zrzuca liście na zimę. Tak, powinna mieć widoczne pąki, im bliżej wiosny tym są bardziej widoczne. Na awokado niekoniecznie, bo jest to roślina zimozielona. Podlewanie nie wykonuje się co jakiś okres czasu (jest to najlepsza metoda do zniszczenia roślin poprzez zgnicie korzeni) tylko wtedy gdy ziemia wyschnie. Takie wyschnięcie może nastąpić po różnym czasie, zależnie od warunków pogodowych, temperatury pomieszczenia, wielkości rośliny itd. Jak odsłonisz i sprawdzisz że przy powierzchni ziemi (2-3 cm) jest sucho i tylko trochę wilgoci głębiej to jest moment gdy można podlać za kilka dni. Nie ma co się śpieszyć, rośliny o tej porze roku nie wymagają dużych ilości wody, bo nie odparowują jej przez liście.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 23 lis 2014, o 22:06
suszek
Ahoj :) Na ten moment mogę powiedzieć, że szala zwycięstwa przechyla się chyba na stronę roślinek. Po drugim oprysk (kapturki tym razem były:)) do tej pory pojawiło się chyba tylko 5 małych okazów na cytrynie. Pistacja awokado oraz pieprz - na ten moment odpukać nie znalazłem.
Oprócz oprysku rośliny podlałem również roztworem - ulotka sugerowała że to zabije również te paskudztwa w glebie. No i zabiło chyba razem z awokado :( niestety. Wiem oczywiście jak to jest co do podlewania o tej porze roku, niestety trudno wybierać sobie dzień i godzinę wojny.
W każdym razie po podlaniu każda roślinka jakoś tam nie najlepiej zareagowała. //w trzech wypadkach straty nie są jednak wielkie.
Pistacja zgubiła liście (wiem że i tak gubi, acz domyślam się że to przyspieszyło sprawę, z tym że one klasycznie "uschły" - w doniczce na 2 cm wciąż lekko wilgotno), ale poza tym pąki ma tak jak owocowe w ogrodzie - wyraźne, i miejscami zielonkawe (tzn. w ogrodzie zielonkawe są oczywiście wiosną)
Cytrynce zaschły końcówki w dwóch listkach plus końcówka przewodnika
Pierz: tu jedna z odnóg zczerniała wyraźnie w środku. Na końcu ma trzy liście - jeden w gorszej kondycji, acz nie ciemnieje raczej się zniekształcił dwa pozostałe normalne (domyślam się, że jeśli nawet będzie trzeba uciąć to poniżej odbije ze zdrowego;
Natomiast awokado niestety liście stracił (zczerniały były i spadły, podobnie jest z częścią tego co chciało by wybić, też zczerniało i kaplica no, jedyna nadzieja w tym, że jednak kilka pączków jest nadal zielonych). Tak że chyba będę miał i ofiarę w tej zwycięskiej mam nadzieję wojnie :(
Ps. Rośliny nadal stoją na parapecie przy "zimnym" (często otwartym) oknie w kuchni w której nie ma grzejnika. Poza pieprzem ten nie ma zmienionych warunków bytowania - stoi sobie w pokoju

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 24 lis 2014, o 09:48
Domnik
Oprysk raczej im nie zaszkodził, ale to podlanie mogło. :|
Szkodniki są głównie na powierzchni i tuż pod nią. Sam delikatny oprysk powierzchni ziemi powinien być wystarczający. Reszty dzieła dokona podlanie preparatem, ale lepiej wykonać to w sezonie wzrostowym niż zimą, bo silne zmoczenie całej ziemi w doniczce wykonane w nieodpowiednim momencie podczas zimy może źle się skończyć dla niektórych roślin.

Pieprz na pewno tego nie lubi. Jest bardzo słabo zdrewniały, właściwie podobny do roślin zielnych. Łatwo gnije jeśli za często podlewasz. Zimą zbyt częste podlewanie może uśmiercić wiele roślin.

Przykładowo pistacja - jest suchoroślem, zimą wymaga minimalnej wilgotności gleby. Podlana kilkukrotnie w nieodpowiednim momencie może obumżeć całkowicie (zgniją jej korzenie). Awokado nieco lepiej radzi sobie z nadmiarem wody, ale zimą (a tak można już zakwalifikować obecną pogodę mimo jesieni kalendarzowej) bywa różnie.

Nie bez powodu w ogólnej instrukcji którą wysyłam kupującym zwracam szczególną uwagę na sposób podlewania. Podlewać wtedy gdy wierzch ziemi dobrze wyschnie. Woda dla roślin jest zbawieniem, ale może być też przyczyną śmierci. Taki paradoks.

Szkoda że masz tyle strat :( , jednak pocieszę Cię, czasami przytrafia się to nawet zawodowcom. Nie zawsze jest zaniedbanie czy świadoma wina uprawiającego albo sprzedawcy, bywa że chcemy dobrze a efekt jest inny. Niektórych spraw nie widać gołym okiem, przykładowo rozwoju grzybów w glebie. Prawdziwa zmora zimą i podczas wczesnowiosennych wysiewów oraz zbyt wczesnych przesadzeń niektórych gatunków. W każdym razie przypomnij mi się na PV jeśli będziesz jeszcze kupował w moim sklepie. Na pewno dorzucę coś gratis lub dam rabat aby jakoś częściowo osłodzić Twoją stratę.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 24 lis 2014, o 14:21
suszek
Z tych strat to na razie jest herbatka i spodziewam się awokado - choć po cichu liczę, że trafił się żywotny okaz... W sumie złożyło się na to kilka czynników w tym brak doświadczenia nade wszystko, pewnie niemożność stworzenia im optymalnych warunków (10 piętro w bloku ogranicza pole manewru) i odkładanie zalogowania się na tym forum (wstyd się przyznać ale te tarczniki już sobie trochę były, ale gotowym był się założyć, że może im zbyt ciepło i się pocą, a te plamki to jakieś grzyby i jak przeciągnę miedzianem - do czego ostatecznie nie doszło - to przyszły sezon będzie ok :oops: No bo jak się z drobną plamistością w sadzie udało, to tu pewnie też... takie wpadki nowicjusza)

Podlewanie - konkretnie wyczucie momentu zimą (bo niestety tak to teraz widzę - grzebię paluchem w ziemi na razie i jak nawet na 2 cm trafię na wilgoć to nie podlewam) wydaje mi się najtrudniejszą sztuką (Latem zresztą udawało mi się przesadzić w drugą stronę... taki paradoks) Ps. czy sądzisz że lepiej wlewać minimalną ilość wody do podstawki (można wlać minimum, a korzenie sobie pobiorą) czy to głupi pomysł (bo bliżej korzeni i łatwiej im zaszkodzić)

Kupować będę na wiosnę choćby po to aby uzupełnić straty, ale nie tylko... I wtedy się uśmiechnę do Ciebie przede wszystkim podpytując czy to co sobie upatrzyłem ma szansę u mnie przeżyć i jak konkretnie o to zadbać - taka mini-instrukcja obsługi do poszczególnej roślinki byłaby mile widziana.

Tymczasem dziękuję za cierpliwość i podpowiedzi abb-a . Porażone roślinki będą jeszcze pryskane, acz przynajmniej w tej kwestii jesteśmy na dobrej drodze do zwycięstwa. Będę miał jeszcze dwa pytania ale pozatarcznikowe, więc jak zrobię fotki to napiszę pewnie w jakimś innym wątku. Jeszcze raz wielkie dzięki.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 22 sty 2015, o 23:23
Domnik
Suszku, herbata to z przesuszenia i nadmiaru nasłonecznienia padła. jeśli już podlewać to tak aby zmoczyć całą bryłę korzeniową, choć bywają od tego wyjątki. Bardzo wrażliwe rośliny to znaczy takie które łatwo gniją podczas zimy w wyniku nadmiaru wilgoci warto podlać w ten sposób by zmoczyć tylko korzenie na samym dole doniczki (podlewanie na podstawkę, lub w zagębienie w ziemi tak by nie zmoczyć podstawy rośliny czyli tego miejsca w którym korzenie zamieniają się w pęd).

Wracając do tytułowych tarczników: postanowiłem że nie poddam się łatwo. Rozpoczynam wykonanie mikstury składającej się z kilku naturalnych elementów które nie są szkodliwe dla człowieka. Będę to niebawem testował na wyselekcjonowanych, izolowanych roślinach na którym stwierdziłem obecność szkodników. Zobaczymy czym to się skończy. Jest niemalże pewne, że są całkowicie naturalne substancje na które jest wrażliwy ten szkodnik. Pozostaje tylko je znaleźć :)

A tymczasem popatrzmy sobie na paskudnika - tarcznika (tutaj obumarłe samice, pod brązowymi tarczkami znajdują się larwy małych osobników):

tarczniki.JPG


Tutaj widać tarczki martwych, dorosłych osobników i ich larwy:

tarczniki1.JPG


Bardzo podobne do tarczników są czerwce (rodzina Coccoidea) a w szczególności miseczniki. W wolnej chwili umieszczę ich zdjęcia.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 24 mar 2015, o 21:39
cynamon
Dominiku, czy podanie metody na tarczniki w takiej nieco ogólnej formie:

http://www.oleander.pl/612-owady-do-ochrony-roslin

patrz adalia i inne drapieżniki, będzie zasługiwało na główną nagrodę?

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 24 mar 2015, o 21:41
Kalarebka
Cynamon - cwaniak! :lol:

a gdzie długotrwałe i precyzyjnie udokumentowane wyniki badań, hę? :P

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 6 kwi 2015, o 15:22
suszek
Witajcie h1-i , długo zbierałem się co by coś naskrobać, ale wygląda na to, że w kwestii tarczników wracamy (tzn. ja i moje roślinki) z tarczą! Rośliny zaliczyły też i raczej przeżyły zimowanie w mieszkaniu!

No, może niezupełnie, ale po kolei. Czterokrotnie w sumie opryskałem je tym środkiem Polysect. Na chwilę obecną wygląda to następująco:
- Pieprz ruszył pełną parą. Szkodnika brak od kilku miesięcy. Nie zwiększają się też ciemniejsze obszary na pędach które miałyby sugerować zbyt obfite podlewanie.
- Cytryna. Szkodnika również brak od kilku miesięcy, choć najdłużej znajdowałem jakieś niedobitki. Obecnie zdążyła już raz zakwitnąć i stracić kwiatki (czyli wychodzi że było jej zbyt ciepło bo to było pod koniec stycznia), a teraz wypuszcza jeden pęd kwiatowy i 4-5 liściowych. Nie straciła też wszystkich liści przez zimę. Jak na jedne z bardziej dla mnie problematycznych roślinek uznaje, że jest dobrze. Myślę że pobudziło ją przycięcie "przewodnika".
- Pistacja. Szkodnika brak odkąd straciła liście. Obecnie zarówno przewodnik, jak i dwie gałązki boczne ruszyły i rosną w najlepsze.
- Awokado - tu sprawa wygląda najgorzej. Nie mam tarczników. Ale Awo najpierw straciło wszystkie liście. Acz jest żywe i na dole widać było zalążki nowych pędów (niemniej widać je od dawna i one wcale nie zbierają się). Potem na samej górze wyrósł pęd z liśćmi - który miał przejąć rolę przewodnika. Więc przyciąłem nad nim. I - w tym doszukuję się przyczyny problemów - popryskałem Polysectem (to ten czwarty raz w wypadku Awo). I niestety objawy podobne jak przy parchu jabłoni lub mączniaku - czerniejące liście, srebrzysty nalot. Przyciąłem jeszcze raz ale jak dotychczas objaw niestety postępuję w dół wzdłuż przewodnika.
Jak na razie mój bilans pierwszego roku z egzotykami to jedna nieżywa herbatka i to awokado. No ale z tarcznikami chyba wygraliśmy:)

ps. W międzyczasie pojawiły mi się na Kalanchoe, ale tu usunąłem je wraz z zainfekowanymi liśćmi - obecnie brak i powiedziałbym że na kawie (nie z Oleandra tylko skądinąd) ale tu jedyni dostrzegłem świecącą substancję (nie jestem pewien czy lepką nawet) którą wycierałem szmatką z mydłem - żadnych widocznych szkodników (a oglądałem dokładnie) więc nawet nie mam pewności, czy to było to.

ps. 2 to oczywiście nie jest żaden akces do konkursu (w końcu metody nie naturalne) tylko zwykłe chwalenie się:)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 22 kwi 2015, o 20:34
suszek
Przepraszam z góry że post pod postem, niestety zaszła potrzeba kontynowania moich tarcznikowych perygrynacji:)

Już myślałem że wszystko jest ok, ale niestety około miesiąca temu cytrynka która sądziłem że wylizała się z tego paskudztwa zaczęła mieć na liściach (konkretnie jednym liściu) podobną lepką substancję. Zlustrowałem dokładnie liścia - raczej nie zauważyłem nic co przypominałoby tarcznika (może z jedną kropkę). Przeniosłem cytrynkę do kwarantanny, zmyłem liścia wodą z szarym mydłem i opryskałem Polysectem. Do tej pory nic się z nią nie dziej.

Natomiast dziś doglądałem sobie nowych roślinek które przyjechały do mnie przedwczoraj (bardzo dziękuję Dominiku h1-i ) i zauważyłem taką samą substancję na dwóch liściach u Nanercza. Tu oprócz plamek na wierzchniej warstwie liścia zauważyłem na spodzie kropelki wzdłuż nerwu głównego i w rozgałęzieniach nerw główny/nwerwy boczne (tu ewidentnie kropelkowata struktura). Po dotyku nie jestem pewny czy ta substancja jest lepka - jeśli to niezbyt mocno).

Zaznaczam że Nanercz zamieszkał obok pistacji i pieprzu, na których tarcznika miałem, zwalczyłem i jak dotąd nie ma (dokładnie zlustrowałem zaraz po Nanerczu). Na wszelki wypadek liście przemyłem wodą z mydłem i spryskałem (jak w przypadku cytrynki).

I teraz pytania czy istniej szansa, że taka substancja jak opisana powyżej, to objaw czegokolwiek innego?

Jak wygląda podatność na tarcznika u: Nanercza, Cynamonowca, Karamboli, Kakaowca?

Przyznam że ręce mi opadły w tym temacie, a i morale się zachwaiało :| (a wiadomo czym na wojnie jest morale)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 22 kwi 2015, o 21:59
Domnik
Witam,

nerkowce z mojej oferty które sprowadzam z zagranicy mają taką wydzielinę na liściach która jest podobna do spadzi tarczników. Podobnie rzecz ma się z pieprzem - też ma wydzielinę na spodzie liści. U mnie rośliny nie mają widocznych objawów która wskazywała by na spadź tarczników, ale nie można wykluczyć że w szkółce gdzie są produkowane ktoś po prostu stosuje chemię do ich wytrucia a po jakimś czasie coś tam się odradza.

Co do podatności na tarczniki to z wymienionej przez Ciebie grupy jak dotąd nie spotkałem się z obecnością tarczników na kakaowcach i karambolach. Nie wiem czy jest to kwestia tego, że są one produkowane u mnie na miejscu i tutaj nie ma otwartego ogniska choroby czy też te gatunki nie są dobrymi żywicielami tarczników. Tego nie wiem. Na pewno bardziej podatne są rośliny słabo drewniejące o zielonych pędach. W rejonach śródziemnomorskich i tropikalnych niestety tarczniki występują często. Podobnie rzecz ma się ze szkółkami w Niemczech i Holandii.

Aby uniknąć szkodników pozostaje w zasadzie tylko uprawa roślin od nasion, ale niestety istnieje możliwość że szkodniki przeniosą się wraz z nasionami lub przywędrują z zewnątrz (np przez otwarte okno).

Powiedz mi, czy nie lepiej zamiast chemii zastosować prostszą, tańszą i zdrowszą metodę: zbieranie pojawiających się szkodników mechanicznie? Kwiaty domowe przecież nie są duże i zamiast ryzykować zdrowie stosując środki chemiczne - można dość szybko i łatwo sobie poradzić z kilkoma szkodnikami zbierając je od czasu do czasu.

Pozdrawiam.

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 22 kwi 2015, o 22:27
suszek
Kurcze nie wiem czy lepiej. Sęk w tym że mój poprzedni tarcznikowy epizod dał mi i roslinkom w kość i teraz to jest takie dmuchanie na zimne. Ja bym te tarczniki chetnie wyzbierał co do jednego, problem w tym że ich nie widać.

Tzn. teraz na tym Nanerczu były może dwie minimalne (części milimetra) brązowe kropki - małe tarczniki?, coś innego? i jak ja coś takeigo widzę, to zdejmuję, owszem. Natomiast pomyślałem, że taka substancja lepka = tarczniki, które jeszcze nie są widoczne. Miałem kiedyś przez chwilę tak na kawie (nie od Ciebie, ale też dobry sprzedawca stacjonarny) że na pędzie/"przewodniku" w szycztowych partiach w takiej jakby mini bruzdzie z boku pojawiła się taka substancja. Również niczego nie widziałem poza nią.

Reasumując: nie wiem, co w takiej jak opisana powyżej sytuacji usuwać, stąd oprysk. Bo myślałem, że wróg jest ale jeszcze zbyt mały, by go zobaczyć.

Z resztą czytając nawet tu na forum można dojść do konkluzji, że wszystko co bez chemii, to półśrodki niestety.

Tym bardziej cieszy info, że to może być coś innego:)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 23 kwi 2015, o 06:17
Domnik
Witaj ponownie. Z tarcznikami w uprawie domowej jest jeden podstawowy problem: brak jakichkolwiek owadów drapieżnych które mogłyby załatwić sprawę raz na zawsze. Brak deszczu który spłukuje część szkodników występujących po wierzchniej stronie liści.

W naturze (na południu europy), jeśli tak można to nazwać widziałem tylko jeden raz silnie porażone tarcznikami drzewo laurowe. Rosło ono w mieście, w miejscu kompletnie wybetonowanym - czyli było całkowicie odizolowane od drapieżników. Z jakichś przyczyn różne inne rośliny rosnące "w szczerym polu" w różnych innych miejscach nie miały tych szkodników lub nasilenia ich obecności pomimo sprzyjających warunków (temperatura) do ich występowania. Moim zdaniem decydująca jest tutaj obecność drapieżników, które redukują populacje szkodników do sensownej wielkości nie zagrażającej roślinom. Wydaje mi się że środek chemiczny pomimo siły początkowego działania raczej nie zastąpi tego istotnego elementu.

Jakiś czas temu rozmawiałem o tarcznikach z rodziną w Australii. Tam też oczywiście one występują. Nie stosuje się tam jednak i nie poleca toksycznych, drogich i nieskutecznych środków chemicznych, a zamiast tego wykonuje się oprysk substancją zawierającą olej (nie pamiętam dokładnie jaki, czy parafinowy, czy lniany czy inny). Dosyć to karkołomne, bo dusi szkodniki ale też utrudnia wymianę gazową roślinie, jednak kto wie, może działa lepiej niż dostępne u nas środki.

Jeśli już bawić się w wykonanie mieszanki na tarczniki to pewnie dobrze by było włączyć do składu jakiś olej tak by preparat na wieki wieków przykleił się do rośliny. Takiej bariery nie pokona nawet paskudny tarcznik.

Na kawach także nigdy nie spotkałem się z tarcznikami. Natomiast taką widoczną i podobną do tarcznikowej substancję zostawiają na roślinach larwy mszyc (białe/szare kropki wielkości 1-2 mm) + do tego jakby ktoś wylał wodę na powierzchni liści. Z tym że nie jest to substancja podobnie lepka jak wydzielina tarczników. Te znacznie łatwiejsze od tarczników do całkowitego wytępienia szkodniki (mszyce) mogą pojawić się na dowolnych roślinach, ale na szczęście nienawidzą czosnku. Z tej przyczyny ich wytępienie jest banalne. Warto posadzić ząbek czosnku w doniczce z rośliną gdzie bytują mszyce. A jeśli to nie pomoże wykonać wywar z czosnku.

Zastanawiam się jeszcze nad jedną sprawą, a mianowicie w jakiej odległości od siebie trzymasz wszystkie rośliny i druga kwestia jak sterylizujesz miejsca w których przebywają zdrowe i chore rośliny?

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 23 kwi 2015, o 13:09
suszek
Cześć.

1.Rośliny trzymam blisko - mieszkają na dwóch aprapetach. Na jednym gęsto, na drugim luźno. Izolowaną roślinę (obecnie taką jest cytryna) trzymam odseparowaną (odsuniętą) od innych na tym drugim. Zaznaczam: na tamtym parapecie NIGDY tarcznik nie wystąpił zaówno na izolowanej, jak i normalnie tam bytującej roślinie.
1a. Ponieważ Nanercz dostał miejsce obok Pistacji i Pieprzu - roślinek z których tarcznika (przynajmniej dotychczas - staram się nie zapeszyć) przegnałem, wnioskuję że jego źródłem nie jest miejsce lub inne rośliny.

2. To "coś" na kawie przypomina trochę jakby ktoś klejem bezbarwnym przejechał (tzn. nie klei się oczywiście, jest zaschnięte). Występuje w szczytowej części rośliny. Na razie nie wywołuje niczego poza moją czujnością. Tego też nie pryskam, tylko od czasu do czasu dla spokojności przemywam wacikiem (woda + szare mydło).
Co jeszcze ciekawe na rozwijających się kawowych listkach, na czubeczkach pojawia się inne coś. Jest jakby skrystalisowane, brązowe i trochę przypomina - przepraszam za infantylne wyrażenie - śpioszki które u ludzi rano zalegają w końcikach oczu. Z tym, że jest brązowawe.Na chwilę obecną przyjąłem, że listki kawowe jak rosną to tak mają.

3. Z tym pryskaniem to nie zuzywam tego tak dużo. Także jak coś zostanie, to zostawiam w spyskiwaczu Od początku mojej batalii jestem jeszcze przy pierwszej małej buteleczce - w połowie. Z tego co piszesz nasuwa mi się użycie Promanalu - czy on jednak nie zatrzyma wegetacji roślin?

4. Pewnie trochę panikuję bo jak dotąd po wcześniejszych przygodach nie widziałem chyba jeszcze tarcznika, ani innego ustrojstwa na moich roślinach natomiast widziałem taką lub podobną substancję. Jedynie cytryna wróciła do kwarantanny bo tu substancji dużo, raczej kleista i chyba (podkreślam chyba) widziałem malutką jedną lub dwie brązowe elipsy (w domyśle tarczniki)

Uff, powoli dzieki przygodom moich roślinek (i Twojej wiedzy rzecz jasna) robi się tu taka Tarcznikopedia:)

Ps. Żeby nie było że tylko źle. Na pieprzu obok listków (które zaczęły mu wyrastać gremialnie i na jego całości) pojawiło się mam nadzieję miłe coś. Miłe coś ma kilka milimetrów, jest mocno jasno-zielone i wygląda jak mała czubajka/mini pęd z kropką na górze:)

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 26 kwi 2015, o 13:07
suszek
Witam znowu. Na Nanerczu znów pojawiła się ta substancja, mam jednak rzeczywiście wątpliwości, czy wiąże się ona z tarcznikami.
Substancja nie jest lepka. Jest przezroczysta. Pod spodem liści osadza się w kącikach/rozgałęzieniach między nerwem głównym a nerwami bocznumi. Na liściu u jego nasady i ma kształt malutkich, regularnych kropel. Co ważne mimo że nie jest wg mnie lepka, to ma zapach żywicy. Nie widzę żadnych szkodników/żyjątek.
Co to może by? Czy zmywać tę substancję, czy też Nanercze tak mają?

Re: Zwalczanie tarczników z lauru, cytrusów i innych roślin

PostNapisane: 27 kwi 2015, o 09:04
Domnik
Witaj, przepraszam że musiałeś czekać na odpowiedź, ale mamy szczyt sezonu prac w terenie.
Nie wiem czy u Ciebie to wygląda dokładnie tak samo jak u mnie, ale z tego co zaobserwowałem to zdrowe, silne nerkowce mają naturalnie takie przeźroczyste kropelki w kącikach liści. Jest to całkowicie naturalne. Pokazałem to na poniższych zdjęciach.

łzawienie liści anacardium.JPG


Tutaj w przybliżeniu:

łzawienie liści anacardium1.JPG


W kwestii miejsca pisałem dlatego, że tarczniki i inne szkodniki (np przędzorki, mszyce) przemieszczają się i z łatwością mogą przejść z jednej rośliny na drugą w obrębie tego samego pomieszczenia. Niektóre źródła podają kilka metrów "zasięgu" dla tarcznika. Jednak nie jest to chyba do końca prawdą. Jeśli bowiem skolonizują jedną roślinę oddaloną o 3 m to nic nie stoi na przeszkodzie by zająć kolejną 2 czy 3 m dalej itd. Jeśli wystawisz rośliny na balkon lub zrobi to Twój sąsiad, to liść ze szkodnikami opadnięty z górnego piętra może przecież przenieść szkodniki daleko w inne miejsce. Przędziorki i mszyce czyli pozostałe najczęściej występujące szkodniki w domach są jeszcze bardziej mobilne i tutaj z łatwością przemieszczą się w obrębie tego samego mieszkania czy bloku.

Na wszystko potrzeba czasu, ale wydawać się może że powstanie tym posobem sytuacja patowa, gdzie z każdej strony mogą zaatakować lub reaktywować się szkodniki. I tak i nie.

Tak jak już pisałem: w naturze te organizamy (szkodniki) występują naturalnie, ale są pod kontrolą liczebną drapieżców. Jeśli nie zapewni się dostępu do szkodników przez drapieżców to trzeba się wcielić w ich rolę i od czasu do czasu oglądać swoje rośliny. Tak jak oglądamy się przed wyjściem do pracy, myjemy etc, tak i nasze rośliny za które jesteśmy odpowiedzialni wymagają naszej uwagi i troski. Gdy pojawi się coś niepokojącego to po prostu reagować. Często wystarczy najzwyczajniej w świecie zetrzeć pojedynczego szkodnika tu i ówdzie palcami. To wszystko, spokój zapewniony na kilka tygodni czy miesięcy i to za darmo. Chetnie dam się wyprowadzić z błędu, jeśli ktoś wskaże mi tani środek chemiczny który działa tylko na szkodniki (skutecznie i długo) i do tego nie truje. Niestety środki chemiczne tutaj raczej nie pomogą, a przy okazji mogą nam i naszym roślinom zaszkodzić.

W związku z tym od jakiegoś czasu nastawiam się na działanie natury:

1) łapię owady drapieżne i umieszczam je koło roślin (mszyce, tarczniki, przędziorki i inne przypadkowo przemieszczające się z zewnątrz szkodniki - łapią i zjadają biedronki, złotooki i inne),
2) sadzę rośliny odstraszające szkodniki naturalnie szybko przemieszczające się z natury do domu (na przędziorki i mszyce np warto posadzić w doniczce czosnek),
3) staram się imitować warunki naturalne w maksymalnym zakresie poprzez poznanie naturalnych warunków w jakich występują określone rośliny i ich naśladowanie.

Drapieżniki można złapać samemu podczas wycieczki na łąkę, albo kupić gotowe, przykładowo tutaj:

http://www.oleander.pl/612-owady-do-ochrony-roslin

Re: Tarczniki na cytrusach

PostNapisane: 27 kwi 2015, o 19:41
suszek
Cześć! No to wygląda na to, że wszystko w porządku! Te kropelki u mnie wyglądają dokładnie tak jak na Twoich zdjęciach. Są tez na wierzchniej części listka u jego nasady/tam gdzie wyrasta. Co nie zmienia faktu że są takie same! Wygląda na to że przysłałeś mi zdrowego i silnego nerkowca - dziękuję :D

Co do lustrowania roślinności, to mam wrażenie że jestem trochę jak nadopiekuńcza matka, gdyby moje roślinki mówiły to pewnie krzyczałyby jedno przez drugie: daj nam spokój, jesteś przewrażliwiony! ;) Tak, że z tym nie mam problemu.

Ale jak będę na spacerze i obczaje jakiś koncept, to przytargam sobie jakiegoś owada do domu (niestety na 10 piętro samodzielnie dolatują głównie komary):)

Jeszcze raz dzięki za odpowiedź!

Biedronka jako antidotum na przędziorki, mszyce, tarczniki i wełnowce

PostNapisane: 27 kwi 2015, o 20:46
Domnik
Cieszę się że wszystko ok, mam nadzieję że wkońcu opanujesz szkodniki i nie będą się rozprzestrzeniać. A tutaj efekt mojej dzisiejszej "łapanki" na darmowe pomoce ogrodnicze ;)

Wolę jednak takie żyjątka (czyli biedronki) niż zabawę z substancjami toksycznymi. One świetnie wykonują swoją robotę i działają "zabezpieczająco". To bardzo pracowite "Boże" stworzenia (zwane potocznie "Boże krówki") ;) Występują po kilka sztuk w danym miejscu, są to więc owady "społeczne". Lubią miejsca dobrze nagrzewające się. Częściowo otwarte, częściowo porośnięte.

Podczas godzinnego wycinania mleczy złapałem 20 szt z których część uchwyciłem okiem aparatu. Także ewentualnie planujące się do mnie przenieść mszyce, przędziorki czy też tarczniki lub wełnowce nie mają u mnie czego szukać.

Re: Tarczniki na cytrusach

PostNapisane: 29 kwi 2015, o 08:16
Jaromir Czarnecki
Witajcie. Pozwólcie że wtrącę swoje trzy grosze. Dominik niestety ma rację odnośnie pomijania sił natury w zwalczaniu szkodników. Piszę niestety, bo jakże wygodnie by było opryskać roślinki jakąś magiczną miksturą zamiast bawić się w mozolne zwalczanie szkodników metodami zbliżonymi do naturalnych? W świetle przedstawionych przez Was rozwiązań i faktów myślę że takie pójście na skróty wydaje się być jedynie półśrodkiem i działaniem tymczasowym. Środki chemiczne to nic innego jak nabijanie kieszeni zachłannemu przemysłowi chemiczno-farmaceutycznemu. Kilkakrotnie w moim życiu spotkałem się z sytuacją gdy najlepsze rozwiązania były całkowicie lub prawie całkowicie darmowe. Szukajcie więc tych rozwiązań, a znajdziecie. Pozdrawiam.

Re: Tarczniki na cytrusach

PostNapisane: 1 maj 2015, o 11:27
cynamon
Witam. Dominiku, te biedronki to petarda! Jakby je jeszcze przymusić do pozostania na zaatakowanych roślinach poprzez jakąś płucienną siatkę o małych oczkach to by był komplet do zwalczania paskudnych robali. Jarku popieram to co napisałeś. Tarczniki i inne szkodniki oraz środki chemiczne jako antidotum to jeden z przykładów jak się ludzi nabiera na pozornie potrzebne, a realnie kompletnie zbyteczne i szkodliwe wynalazki. Za nasze fanaberie płaci ciągle podtruwana natura. Nasze zdrowie też na tym cierpi, nawet jeśli unikamy takich zagrożeń. Zastanawia mnie w tym wszystkim taka sprawa: Jaka jest zależność pomiedzy występowaniem szkodników, a warunkami uprawy określonych roślin. Szczególnie jeśli te warunki odbiegają od ideału? Chyba mówienie o jakiejś dużej zależności w tej kwestii będzie zbytnim uproszczeniem? Jak myślicie? Pozdrawiam.

Re: Tarczniki na cytrusach

PostNapisane: 2 maj 2015, o 09:11
Waldi 56
Witam.
Chociaż nie uprawiam cytrusów/jeszcze/ obserwuję ten ciekawy wątek od jakiegoś czasu i pomimo małej wiedzy teoretycznej w tym zakresie postanowiłem podzielić się swoimi praktycznymi spostrzeżeniami. W warunkach domowych i tarasowych posiadam i uprawiam ok. 45 gatunków roślin /juki, palmy, draceny, iglaki, paprocie, kliwie, krzewy liściaste itp./. Ok. 2 lata temu w uprawach domowych pojawiły się szkodniki/prawdopodobnie mączniki, przędziorki/. Aby je zlikwidować zakupiłem niby rewelacyjny środek chemiczny/nazwy nie pamiętam/. Niestety okazał się bezskuteczny. Zmieniłem podłoże we wszystkich doniczkach, ale efekt też był niewielki. Wtedy zastosowałem do podlewania i oprysku liści, na których były szkodniki wodny roztwór szarego mydła/"Biały Jeleń"/. Był to strzał w dziesiątkę!!! Po ok. 2 m-cach nie było żadnych szkodników i do dzisiaj ich nie ma. Natomiast w uprawach tarasowych całą walkę ze szkodnikami przejęły na siebie biedronki, które zadomowiły się na moim tarasie. Zimują w szparach drewnianego wykończenia dachu, który częściowo osłania taras. Tam też zadomowiło się kilka pająków, które traktuję jak sprzymierzeńców.
Piszę o tym, aby potwierdzić, że naturalne środki są najskuteczniejsze, a zapewne najzdrowsze!!!
Nawiązując do pytania Cynamona uważam, że jest jest bardzo duża zależność pomiędzy występowaniem szkodników, a warunkami uprawy. Jeżeli roślinie nie zapewnimy odpowiedniego naświetlenia, temperatury, wilgotności, warunków pokarmowych itp. roślina jest słabsza, anemiczna, tym samym stwarzamy lepsze warunki dla rozwoju szkodników. Szkodniki też są istotami żywymi i potrzebują odpowiednich dla siebie/ oczywiście każdy gatunek ma inne/ warunków rozwoju. Cała sztuka polega więc na znajomości tych warunków, co jest bardzo wielką SZTUKĄ . Gdyby nam udało się tą wiedzę opanować to nie musielibyśmy korzystać ze szkodliwych środków chemicznych.
Mam świadomość, że ten temat jest bardzo rozległy i trudny, ale warto to kontynuować. Z pewnością będą tego pozytywne efekty.
Pozdrawiam