Paprotka od babci (spisek mszyc, pożarta żywcem, wszystkie akcje ratunkowe zwieńczone klęską).
Skrzydłokwiat (przelanie albo pozostawienie wody w podstawce, w konsekwencji czego zaczęły gnić korzenie; podzieliłam roślinę, bo była duża i dało się część uratować; teraz mam cztery skrzydłokwiaty
).
Jeszcze wczoraj myślałam, że kroton zmierza do całkowitego ołysienia (z 20 liści pozostalo 5), ale dzisiaj zobaczyłam 4 pąki liściowe na górnej części łodygi.
Fikus trochę pocierpiał, ale to i tak była najlepsza zima w jego życiu. Boże, ile on przeżył...
Na szczęście po przycięciu cały zasypał się małymi listkami. Następnym razem porządniej go przytnę...
Reszta roślin zachowuje się, jakby zamiast zimy właśnie minęła wiosna, bo wyglądają wspaniale