Chemia... Moja mama też nie lubiła chemii, więc jak byłam dzieckiem karmiła mnie tym, co naturalne (nie jakieś tak zupki w proszku, budynie w proszku, gotowe soczki). W konsekwencji mierzę niecałe 160 cm
Podobnie jest z roślinkami. W czasach, kiedy warstwa ozonowa nie jest wystarczająco szczelna oraz padają kwaśnie deszcze, a ludzie palą w kominkach kolorowymi gazetami i styropianem, nie rozumiem tych babć, które ciągle wytrzeszczają oczy , kiedy im mówię, że włosy to myję codziennie, to one, że mi wypadną, bo myje się raz na tydzień
Cebulki warto moczyć w środkach przeciwgrzybowych, chociaż mi się nigdy nie chciało, a przebiśniegi, szafirki, krokusy, narcyzy, a nawet tulipany i hiacynty już mi wykiełkowały.
Ja przeważnie kupuję nasiona w marketach. A nasiona nasturcji im tańsze tym lepsze