Dobry wieczór,
posiadam palmę z ikei od ponad roku. Prócz tego, że raz na jakiś czas podgryzały ją koty wyglądała zdrowo i wypuszczała nowe liście. Końcówki tych starych zaczęły jednak brązowieć. Pomyślałam, że może to wina kotów, ale doczytałam, że powinno się roślinę zraszać i problem zniknie. Tak też robiłam. Po jakimś czasie pojawił się biały nalot zgrupowany przy listkach oraz na dole łodyg. Przeszukałam internet w poszukiwaniu podobnego problemu i po wielu porównaniach doszłam do wniosku, że muszą być to wciornastki. Zakupiłam preparat, spryskałam palmę pod wieczór i zostawiłam ją na balkonie, by nie zatruły się koty. Na preparacie była informacja, że spryskane pomidory nadają się do spożycia dopiero po dwóch tygodniach, więc palma pozostała na balkonie na cały tydzień. Balkon jest dość słoneczny, ale bezpośrednie słońce mogło być na palmie zaledwie 3h w ciąg dnia. Dziś palma wróciła do salonu, ale dopiero w świetle pokojowym zauważyłam jak diametralnie zmienił się jej kolor, liście są zgniłozielone. A łodygi gdzieniegdzie przebijają żółcią. Podejrzewam, że palma "poparzyła" się promieniami. Niestety z jej wyglądu wynika, że dość solidnie. Być może swoje zrobił też preparat. Nie mogę sobie wybaczyć tej nieuwagi. Czy jest szansa, że palma wróci do zdrowia? Czy jest to już walka przegrana i muszę się pogodzić ze swoim brakiem świadomości w tej kwestii...
Pozdrawiam i z góry dziękuję za jakiekolwiek podpowiedzi.
Milena