Witaj, przepraszam że musiałeś czekać na odpowiedź, ale mamy szczyt sezonu prac w terenie.
Nie wiem czy u Ciebie to wygląda dokładnie tak samo jak u mnie, ale z tego co zaobserwowałem to zdrowe, silne nerkowce mają naturalnie takie przeźroczyste kropelki w kącikach liści. Jest to całkowicie naturalne. Pokazałem to na poniższych zdjęciach.
Tutaj w przybliżeniu:
W kwestii miejsca pisałem dlatego, że tarczniki i inne szkodniki (np przędzorki, mszyce) przemieszczają się i z łatwością mogą przejść z jednej rośliny na drugą w obrębie tego samego pomieszczenia. Niektóre źródła podają kilka metrów "zasięgu" dla tarcznika. Jednak nie jest to chyba do końca prawdą. Jeśli bowiem skolonizują jedną roślinę oddaloną o 3 m to nic nie stoi na przeszkodzie by zająć kolejną 2 czy 3 m dalej itd. Jeśli wystawisz rośliny na balkon lub zrobi to Twój sąsiad, to liść ze szkodnikami opadnięty z górnego piętra może przecież przenieść szkodniki daleko w inne miejsce. Przędziorki i mszyce czyli pozostałe najczęściej występujące szkodniki w domach są jeszcze bardziej mobilne i tutaj z łatwością przemieszczą się w obrębie tego samego mieszkania czy bloku.
Na wszystko potrzeba czasu, ale wydawać się może że powstanie tym posobem sytuacja patowa, gdzie z każdej strony mogą zaatakować lub reaktywować się szkodniki. I tak i nie.
Tak jak już pisałem: w naturze te organizamy (szkodniki) występują naturalnie, ale są pod kontrolą liczebną drapieżców. Jeśli nie zapewni się dostępu do szkodników przez drapieżców to trzeba się wcielić w ich rolę i od czasu do czasu oglądać swoje rośliny. Tak jak oglądamy się przed wyjściem do pracy, myjemy etc, tak i nasze rośliny za które jesteśmy odpowiedzialni wymagają naszej uwagi i troski. Gdy pojawi się coś niepokojącego to po prostu reagować. Często wystarczy najzwyczajniej w świecie zetrzeć pojedynczego szkodnika tu i ówdzie palcami. To wszystko, spokój zapewniony na kilka tygodni czy miesięcy i to za darmo. Chetnie dam się wyprowadzić z błędu, jeśli ktoś wskaże mi tani środek chemiczny który działa tylko na szkodniki (skutecznie i długo) i do tego nie truje. Niestety środki chemiczne tutaj raczej nie pomogą, a przy okazji mogą nam i naszym roślinom zaszkodzić.
W związku z tym od jakiegoś czasu nastawiam się na działanie natury:
1) łapię owady drapieżne i umieszczam je koło roślin (mszyce, tarczniki, przędziorki i inne przypadkowo przemieszczające się z zewnątrz szkodniki - łapią i zjadają biedronki, złotooki i inne),
2) sadzę rośliny odstraszające szkodniki naturalnie szybko przemieszczające się z natury do domu (na przędziorki i mszyce np warto posadzić w doniczce czosnek),
3) staram się imitować warunki naturalne w maksymalnym zakresie poprzez poznanie naturalnych warunków w jakich występują określone rośliny i ich naśladowanie.
Drapieżniki można złapać samemu podczas wycieczki na łąkę, albo kupić gotowe, przykładowo tutaj:
http://www.oleander.pl/612-owady-do-ochrony-roslin