|
Napisane: 13 cze 2015, o 07:40
|
Witam. Dziękuję za ten wpis Waldku. Podlewanie, zapewnienie właściwej wilgotności ziemi uprawowej to ciekawe zagadnienie. Zagadnienie to było nieco pominięte na naszym forum. Jeśli nie masz nic przeciw temu to pozwolę sobie uzupełnić i rozszerzyć tytuł aby poza omówieniem automatyki do domu lub ogrodu - wspomnieć też o ogólnych zasadach podlewania. Osobiście znam systemy nawadniania od tej strony, że obserwuję jak to działa w dużych szkółkach i ogrodach botanicznych. Są to wprawdzie uprawy prowadzone na zewnątrz a nie w domu, ale można wyprowadzić tutaj pewne analogie: przede wszystkim prawie wszystkie te systemy cechuje daleko posunięta "bezobsługowość" i automatyzm, poza tym w moim odczuciu w przypadku roślin uprawianych na zewnątrz są to systemy o tyle skuteczne że pozwalają na znaczne poprawienie efektów uprawy. Dzięki tym systemom oszczędza się czas i pieniądze bowiem ogarnięcie kwestii podlewania na kilku hektarach upraw czy ekspozycji jest zajęciem bardzo pracochłonnym które wymaga kilku pracowników. Nie zagłębiając się w tej chwili w kwestie techniczne odnośnie podlewania na zewnątrz przez automatykę jestem zdecydowanie na tak. Niektórzy szkółkarze przy pomocy systemów nawadniania stosują również nawożenie. Tutaj jestem nieco sceptyczny, bowiem moim zdaniem rośliny uprawiane na nawozach sztucznych bywają słabsze od tych uprawianych metodami naturalnymi, ale nie jest to temat na ten wątek. Omawiając ogólnie systemy nawadniania na zewnątrz warto też wspomnieć ogólnie o drobnych mankamentach. Podstawowy to duży koszt który trzeba ponieść na początek. Kolejnym mankamentem jest fakt, że rośliny uprawiane w ten sposób, to znaczy podlewane co określony czas są mniej przygotowane na stres związany z suszą. Jest to często przyczyną tego, że takie szkółkowe rośliny muszą po posadzeniu w ogrodzie najpierw odchorować zmianę otoczenia i warunków uprawy. Tyle kwestii ogólnych związanych z nawadnianiem na zewnątrz. Myślę że jest wiele firm i osób które będą kontynuowały ten wątek.
Odnośnie systemów domowych to tutaj myślę że sprawa wygląda nieco inaczej. To znaczy, jestem dość sceptyczny w kwestii zastosowania takich systemów. Napiszę dlaczego. Otóż aby taki system mógł sensownie funkcjonować potrzebne jest by zbierał dane związane z pogodą, czyli nasłonecznienie, temperaturę, wilgotność każdej ziemi w doniczce oddzielnie (bo przecież rośliny w różny sposób i w różnych ilościach pobierają wodę). O ile przy uprawach w szkółce czy ekspozycjach ogrodów botanicznych możemy mówić o pewnej stałej pogodowej. Jest wiatr który mniej więcej podobnie smaga rośliny, jest nasłonecznienie, które działa w piętrze roślin wysokich - w sposób jednakowy, są opady naturalne które w podobny sposób podlewają wszystkie rośliny i jest wreszcie wielka pojemność wodna gleby w której zapasy wilgoci mogą utrzymywać się tygodniami sprawiając w praktyce, że możemy pozostawić ogród na dość długi czas bez opieki. W domu już sama choćby różnica pojemności wodnej doniczki zestawiona z pojemnością wodną gruntu powoduje, że sprawa podlewania w odpowiednim momencie jest niezwykle ważna i często kluczowa dla utrzymania roślin przy życiu. Stąd poruszony przez Waldka aspekt podlewania w domu i domowych systemów nawadniających jest niezwykle ważny. Dlaczego jestem sceptyczny wobec takich systemów. Przede wszystkim obawiam się o kwestie bezpieczeństwa mieszkania przy zastosowaniu takich systemów. Wyobraźmy sobie sytuację błędu, gdy taki system wadliwie poda za dużą dawkę wody, albo co gorsze gdy nastąpi rozszczelnienie systemu przyłączonego do sieci wodnej. Teoretycznie można tym sposobem zalać sobie i sąsiadom mieszkania. Druga sprawa to stosunek jakości (możliwości) do ceny. Trudno wyobrazić sobie aby sprawny, dobrze działający system mierzący wszystkie parametry uprawy, dozujący zgodnie z zapotrzebowaniem miejscowym i gatunkowym wodę byłby tani i niezawodny. Ciężko też sobie wyobrazić aby ktoś do domu dla kilku, kilkudziesięciu czy kilkuset doniczek zakupił system profesjonalny za kilka czy kilkadziesiąt tysięcy złotych. W związku z tym myślę że dla tych którzy chcą zachować rośliny w dobrym zdrowiu a nie mają komu ich powierzyć pozostaje zastosowanie jakiejś prostej metody która połączy potrzeby i możliwości uprawy amatorskiej i do tego nie zrujnuje budżetu. Dla mnie najprostszym i najtańszym rozwiązaniem była by wersja systemu składającego się ze zbiornika z wodą (np 20L z kranikiem), dużego pojemnika zbiorczego np kasty budowlanej w którą można zmieścić ok 15 doniczek z roślinami, o pojemności łącznej większej niż woda pozostawiona w dozowniku (na wypadek awarii co by nie zalać mieszkania, pojemnika ustawionego możliwie jak najwyżej w mieszkaniu w celu wytworzenia naturalnego ciśnienia), dozownika (zaworu który w zadanym momencie i na zadany czas otworzy dopływ wody). Tutaj trzeba dobrze poszukać wśród zaworów ogrodowych sterowanych elektrycznie i znaleźć taki zawór który przy możliwie najmniejszym ciśnieniu otworzy przepływ wody ze zbiornika. Ewentualnie wypraktykować ile wody jest w stanie wypuścić (przy małym ciśnieniu zaworek może bardzo słabo się otworzyć i woda bardzo słabo popłynie, ale nie jest to dla nas ważne, bo można dobrać do tego odpowiednio czas otwarcia by uzyskać wymagany efekt). Podlanie nastąpiło by do pojemnika w którym pozostawimy rośliny, czyli w pewnym sensie na podstawkę. Dawkę trzeba ustawić w taki sposób aby woda podsiąknęła równomiernie do każdej doniczki. Rośliny ustawione w warunkach świetlnych przeciętnych dla ich wymagań mogły by zostać podlane np w odstępie 1 tygodnia a później kolejny raz po następnym tygodniu lub inaczej w zależności od długości naszego wyjazdu. Myślę że jednokrotne czy dwukrotne podlanie (czy też nawet przelanie) w ten sposób nie powinno wyrządzić szkód, a na pewno zabezpieczy rośliny na czas wyjazdu). Według moich wstępnych ocen koszt wykonania takiego prostego systemu nie powinien przekroczyć 100-200 zł w zależności od zastosowanych materiałów. Czas wykonania to jedno popołudnie.
Co do tarasu, to tutaj (o ile taras ma odpowiedni odpływ) sprawa wydaje się nieco łatwiejsza. Można go potraktować podobnie jak uprawy na zewnątrz, czyli podlać przy pomocy zraszaczy, linii kroplujących itp podłączonych bezpośrednio do systemu wodociągowego. Potrzebujemy jedynie wyprowadzenie wodociągu na taras, zawór sterujący, który otworzy się w zadanym momencie i na zadany czas oraz węże i końcówki. Taras jest często miejscem dobrze nagrzewającym się, gdzie ziemia w doniczkach dość szybko wysycha, a więc tutaj w sezonie wzrostowym a w szczególności wtedy gdy są najwyższe temperatury należy ustawić podlewanie codziennie lub co drugi dzień (najlepiej późnym wieczorem lub wcześnie rano). Koszt wykonania systemu podlewania tarasu może być nieco wyższy niż najprostszy system domowy wykonany samodzielnie, ale myślę że nie powinno to być zauważalne w budżecie. Należy tylko pamiętać o dość częstym sprawdzaniu jakości wykonanego przyłącza, szczególnie jeśli jest to przyłącze elastyczne (np wąż przyłączony do instalacji wodnej w domu i wyprowadzony "prowizorycznie" na zewnątrz. W zależności od dobranego materiału może dość do przetarcia lub zmiany właściwości węża (np pod wpływem promieni słonecznych). Dla nas ważne jest aby nie nastąpiło rozszczelnienie tej części która jest odcinkiem pomiędzy przyłączem w domu a zaworem dozującym na tarasie, w ogrodzie etc, bo tylko tutaj ewentualne rozszczelnienie może spowodować szkody. Opisany ogólnie powyżej system nawadniania tarasu (balkonu) stosują z powodzeniem od wielu lat moi znajomi. Oczywiście w przypadku uprawy domowej suchorośle można zostawić bez podlewania na 2-3 tygodnie, do systemu włączamy tylko rośliny wymagające częstego podlewania. Myślę że takie rozwiązania są w stanie ogarnąć temat i dać nam 2-3 tygodnie na wyjazd bez proszenia kogokolwiek o pomoc. Pozdrawiam.
Nasze forum ma już 20 lat! Dziękuję za wsparcie i życzliwość