Witam,
Chciałbym rozpocząć nowy wątek w dziale rośliny śródziemnomorskie, jako że od krótkiego czasu dostępne są na rynku powojniki wieczniezielone. Ja zdecydowałem się zakupić dwa gatuki: Clematis armandii oraz Clematis cirrhosa. Pnącza zostały posadzone w najcieplejszym miejscu w ogrodzie, mianowicie pod południową ścianą domu, gdzie ziemia praktycznie nie zamarza, w miejscu gdzie od kilku lat rośnie również Lagerstroemia indica, Campsis Mdm Gallen, Jasminum nudiflorum, nowozelandzka Muehlenbeckia complexa (chwast!!) oraz kilka innych. Oba gatunki pochodzą z cieplejszych stref klimatycznych, szacowanych na 8 USDA, dlatego też z pewnością ich uprawa jest pewnego rodzaju wyzwaniem w naszym klimacie. Charakterystyczną cechą tych gatunków jest wczesne kwitnienie: C.rirrhosa kwitnie późną jesienią i zimą a C. armandii późną zimą i wczesną wiosną. Co ciekawe, ten pierwszy zrzuca liście w okresie letnim, prze co wprawić może w małe zakłopotanie osoby niewiedzące o tym. Przekonali się o tym moi rodzice, którzy latem nachalnie podlewali ten powojnik, myśląc że coś z nim nie tak...
Pod koniec poprzedniego roku, na przełomie listopada i grudnia zakwitł Clematis cirrhosa. Wyprzedził o jakieś dwa tygodnie Jasminum nudliflorum. Kwiaty małe, niepozorne jednak bardzo interesujące. Zjawisko kwitnienia tego pnącza porównałbym z kwitnieniem przebiśniegów, które gdyby kwitły latem, nigdy nie zrobiłyby takiej furory jaką robią na przedwiośniu. Mróz -17 który nawiedził ogród ,tuż przed świętami, zniszczył kwiaty, ale nie liście, tak więc być może gatunek ten jest bardziej odporny niż to się ogólnie sadzi.
Z kolei liście Clematis aramndii ucierpiały prawie w 90%. Ponoć gatunek ten jest bardzo żywotny, tak wiec będę obserwować co z nim dalej. Być może da się go uprawiać jak bylinę, zobaczymy.
Czy ktoś z Was ma może jakieś doświadczenia z tymi powojnikami?
ps. załączam złej jakości foty