Krzych,
jeśli chodzi o duże rośliny, to w ostateczności zostaje folia malarska

- oczywiście łącznie z chemią.
(faktycznie, zapomniałam napisać, że największą rośliną poddaną tego typu zabiegowi był fikus benjamina o wysokości 1 metra)
Nie wiem coście sie tak uparli na te grzyby i pleśnie...
Powyższy sposób stosowałam wielokrotnie i nigdy nie miałam problemów z grzybami z tego powodu, ani z pleśnią. Za to zawsze pozbywałam się przędziorków oraz innego robactwa - bez koniezności powtarzania zabiegu.
Sposób ten jest o tyle dobry, że ogranicza oprysk insektycydem i eliminuje niemal całkowicie możliwość zatrucia się domowników lub zwierząt. Nie trzeba wietrzyć jakoś specjalnie mieszkania, nie trzeba wynosić roślin na zewnątrz...
Jakoś ja zawsze mam obawy, że środki chemiczne mogą zaszkodzić nie tylko dzieciom, ale i dorosłym.
Jak ktoś mieszka np. w bloku i nie ma balkonu, to uważam, że jest to sposób godny polecenia.
Jedynym skutkiem ubocznym na fikusie było wypuszczenie przez niego dodatkowych korzeni na niższych gałęziach.
(w zeszłym roku miałam problem z mączniakiem na wawrzynie, ale on nigdy nie wylądował w żadnym worku foliowym).