Strona 1 z 59

PostNapisane: 2 wrz 2006, o 20:33
gilliam
Dlaczego akurat liśćmi tulipanowca?

PostNapisane: 2 wrz 2006, o 21:15
rozmaryn
Witam


Gilliam bo akurat tych mam najwięcej . To już jest drzewo 25 letnie i nie muszę biegać do pobliskiego lasu po chrust i liście tylko wykorzystuję własne zasoby .które mi stwarza tulipanowiec i magnolia
Na wiosnę wspomniane liście lądują w kompostowniku i mam z nich wspaniały nawóz organiczny.

PostNapisane: 2 wrz 2006, o 21:52
alicja
Wiem rozmaryn że jesteś expertem, ale wydaje mi się, że lepsza byłaby donica o mniejszej średnicy tzw. " palmówka". Palmy mają wąskie ale długie systemy korzeniowe. Mój szorstkowiec przesadzony do palmówki wiosną i już z otworu wystaje czubek korzenia.

PostNapisane: 2 wrz 2006, o 23:20
rozmaryn
Witaj
Alicjo masz w 100 % rację ale z wieloletnich doświadczeń wyciągnąłem wnioski i szkoda że nie zrobiłem zdjęć z momentu przesadzania.Otóż cała bryła korzeniowa była poprzerastana korzeniami i to niezależnie czy na spodzie donicy czy na bokach. W przyszłym roku zrobie pare fotek i mam nadzieję że będę miał pierwsze kwiaty i nasionka w roku 2007.Moja palma którą kupiłem mamie w 1978 roku na jej urodziny będzie miała wtedy 29 lat .


Niejednokrotnie doradzałem wam żeby sadzić swoje rośliny w ziemi substral . Nie w przypadku palm.
Mam jednego małego szorstkowca w takiej właśnie ziemi i rośnie sobie przeciętnie , a drugi jego rówieśnik rośnie sobie w ziemi dla palm i naprawdę różnica jest znacząca Ten posadzony w ziemi dla palm jest dwa razy większy niż ten posadzony w mieszance substral.

Przeprowadzka

PostNapisane: 3 wrz 2006, o 11:23
Krzych
Część Rozmaryn
Widzę, że szkoda Ci szorstkowca? I się nie dziwię jest duży i chyba już za duży do wsadzenie w grunt. Zalecane jest sadzenie tej palmy w trzecim lub czwartym roku, wtedy to ta roślina ma największą możliwość przystosowawczą do naszego klimatu. Ja też wsadzę do gruntu palmę „sabal minor”, bo nie posiada pnia i jest odporniejcza na mróz łatwiej ja osłonić (dorasta do 1,5 metra a u nas z 1 metr). Szorstkowiec to palma mało wymagająca w hodowli domowej nazywana jest palmą do wiadra. Z tym pojęciem spotkałem się wielokrotnie. Ja też będę miał problem ze swoja palmą Washingtonią jest duża i potrzebuje dużej doniczki. Będę musiał się za jakiś z nią rozstać. Tylko, co z nią zrobić? Do kościoła nie oddam, bo zmarnują. Ale będę się tym martwił za 2-3 lata.
Jeśli chodzi o doniczki do palm to Szorstkowiec nie potrzebuje wysokiej doniczki. Wysokiej doniczki potrzebuje palma daktylowa, bo ma bardzo długie korzenie, ale to jest uwarunkowe występowaniem tej palmy w naturze, sam to sprawdziłem, bo od dawna zajmuje się hodowlą różnych palm.
Pozdrawiam
Krzych

Trachycarpus fortunei w doniczce

PostNapisane: 3 wrz 2006, o 12:08
Krzych
Rozmaryn możemy szorstkowca długo hodować w donicy.
Przesyłam na to dowód. Jest to fotka z:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Trachycarpus_fortunei2.jpg

PostNapisane: 4 wrz 2006, o 16:32
rozmaryn
Hej Krzycho .
Widzę że w tematyce dotyczącej palm jesteś bardzo dobry . Dzięki za cenne informacje.
Zastanwiam się i to całkiem poważnie czy nie odkupić twoją waszyngtonię. Oczywiście za parę lat jak już będziesz miał poważny problem z jej wielkością.
Ja mam w domu ładnego daktylowca , tylko za parę lat będzie z nim podobny problem . Wiem ze jest on mniej odporny od szorstkowca więc nie będę experymentował w kwestii zimowania w pomieszczeniu gospodarczym. Natomiast waszyngtonia jest chyba bardziej mrozoodporna i może przetrzyma parostopniowe mrozy w wymienionym wyżej pomieszczeniu.
Mam pytanie .........ile liści w okresie wegetacyjnym wypuszcza twoja waszyngtonia.?Mój szorstkowiec wytwarza we wspomnianym okresie ( od 1 maja do 30 go września) zawsze siedem liści.
Pamiętam jak był trzymany w domu to jego liście miały bardzo długie ogonki . Było to spowodowane brakiem światła oraz brakiem okresu spoczynku zimowego . Centralne ogrzewanie jest w tym przypadku niekorzystnym czynnikiem.

pozdrowienia i trzymaj się

Waszyngtonia

PostNapisane: 4 wrz 2006, o 17:08
Krzych
Witaj
Cieszy mnie twoje zainteresowanie Waszyngtonią. Na pewno będziesz pierwszą osobą, która dowie się o mojej decyzji. Jeśli chodzi o liście to jest tak. Z racji, że moja palma zimuje w domu (bloki) jej zimowanie jest przerwane. Pod koniec września początki października przenoszę ją do domu. Od połowy grudnia zaczyna zimową wegetację, z racji krótkich dni brak słońca puszcza liście o dłuższych ogonkach a za to ma większe wachlarze do wiosny pości około 4 liści. Na początku maja w dzień deszczowy wystawiam na balkon wtedy ona ma krótki okres klimatyzacji około 1 miesiąca (stoi) potem zaczyna puszczać liście najpierw duże potem mniejsze, ale krępe. W ciągu sezonu wytworzy ich około 5-6. U Ciebie z racji zimowania w zimnym pomieszczeniu ten proces jest inny. To samo będzie się działo z Waszyngtonią. Ja nie mam takich możliwości lokalowych, ale na swojej działce w tym roku będę hartował 9 letni granat zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Pozdrawiam
Krzych

PostNapisane: 20 wrz 2006, o 01:28
rozmaryn
Witam.

Ostatnio otrzymałem pytanie na Pv dotyczące palmy kalifornijskiej. Odpowiem publicznie tutaj:

Ciężko cokolwiek określić jeżeli nie wie się z czym ma się do czynienia.
Moim skromnym zdaniem nie istnieje coś takiego co ma nazwę palmy kalifornijskiej.
Kalifornia jako południowo zachodni skrawek kontynentu amerykańskiego charakteryzuje się klimatem
zbliżonym i bardzo podobnym do typowej strefy klimatycznej występujacej wokół morza śródziemnego.
Większość powszechnie występujących tam roślin zostało wprowadzonych przez białych kolonizatorów
Prekursorami byli Hiszpanie , a po nich , europejczycy z rodowodem anglosaskim.
Prawdopodobnie w twoim przypadku chodzi o rodzimą palme z kontynetu amerykańskiego tzw
waszyngtonię , ale to można określić po tym jak nam ją lepiej opiszesz ( kształt liści dorosłej rośliny z której pozyskałaś łeś nasiona )
Dopiero po takiej krótkiej charakteryzacji można cokolwiek wnioskować.
Jeżeli masz fotografię rośliny matecznej to ją tutaj wyedytuj ,

Ale wracając do sedna , możesz uratować małe siewki palemek , sam z doświadczenia pamiętam
że małe szorskowce ( takie bardzo " twarde palemki" ) wytrzymały nawet dłuższy okres bez H2O
Powód , że przestały rosnąć to symptom przygotowywania się do spoczynku zimowego.
Mamy tutaj na naszym forum experta od palm , kolegę Krzycha , on doradzi tobie co i jak .
Zapytaj się naszego Krzycha , a napewno uratujesz swoje trofea botaniczne rodem ze słonecznej Kaliforni.

Palmy w Kalifornii

PostNapisane: 21 wrz 2006, o 15:52
Krzych
Witam
Palmy w Kalifornii to dopiero temat !!!!!!!
W Kalifornii mogą rosnąć praktycznie wszystkie palmy. Na dzień dzisiejszy to gatunki tam sadzone pochodzą niemal z całego świata (sprowadzane). Kalifornia ale jeszcze, jaka jej część w jednej jest piękna roślinność a w drugiej pustynia i kaktusy.
Ale jeśli chodzi o palmy to mogę wymienić tylko parę, bo jest ich kilkanaście gatunków.
Chamaerops humilis, Washingtonia robusta , Trithrinax campestris, Trachycarpus wagnerianus, Palmy daktylowe.
Jeśli chodzi o sadzonki to mam pytanie.
1. Czy liście sadzonek są zielone?
2 Czy ziemia nie jest zbyt zbita? Wtedy należy ją delikatnie wzruszyć nie uszkadzając sadzonek.
Czy nie zostały przelane lub zasuszone?
Jeżeli już to mamy za sobą to tak jak pisał Rozmaryn mogą sobie powoli zasypiać na zimę. Ale jeżeli są trzymane w domu z kaloryferem to się obudzą w grudniu lub styczniu.
Pozdrawiam i życzę przyjemnej i udanej uprawy
Krzych

palm kal.jpg

PostNapisane: 22 wrz 2006, o 15:02
rozmaryn
Witam
Sorki że przebrałem się w gościa ale akurat będąc w pracy zerknąłem na nasze forum.
Nie robię tego nigdy ponieważ praca to praca , ale ludzka ciekawość jest silniejsza od zakazów ,a to nas ludzi inspiruje .
Patrząc teraz w domu na to zdjęcie daję 80 % że jest to palma daktylowa. Trochę nie pasuje mi grubość pnia?. Palmy daktylowe raczej od najmłodszych lat wytwarzają , jak to słusznie w poprzednim poście wytłumaczył kol Krzycho , bardzo gruby pień kłodziny.
Może akurat w tym miejscu na bulwarze jest ziemia niezbyt bogata w związki mineralne?
Tego nie wiem.
Niemniej moja diagnoza - jest to palma daktylowa



A i jeszcze jedna istotna sprawa.
Białe grudki to może być efekt podlewania tzw kranówą.
Pamiętaj o podstawowej zasadzie : w przypadku palm staramy się podlewać ( o ile to możliwe) zawsze wodą deszczową , deszczówką.

PostNapisane: 15 paź 2006, o 15:12
kundzius
piekny okaz...musze sie dowas wybrac zeby zwiedzic ten zabytek...

PostNapisane: 23 paź 2006, o 18:14
rozmaryn
Witam.
Dominiku mnie tak samo jak Krzycha bardzo to interesuje.Wyedytuj fotki swojej pomarańczy trójlistnej swojego bananowca górskiego i oczywiście szorstkowca ( odmiana szeged) bardzo proszę o fotki jesienne z tego roku . A i jeszcze swojego sabala minor.

PostNapisane: 31 paź 2006, o 13:17
Biedny Miś
Hello

Witam wszystkich palmusów. Jestem na tym forum raczej nowym osobnikiem. Bardzo mi szkoda,że takie forum odnośnie palm jest tylko jedno, i że tak mało osób jest zainteresowanych. bardzo często bywam na forum z USA, ale wolałbym porozmawiac z kims z Polski. Jestem fanem palm od kilku lat, jednak do tej pory nie miałem miejsca aby sie nimi porządnie zająć. Zeszłej jesieni kupiłem dom i sie zaczeło. Na wiosne poszedł w ruch do ziemi Trachycarpus, potem washingtonia, musa basjoo i sabal minor. Na następna wiosnę czeka juz jubea chilensis,Rhapidophyllum hystrix, Nannorrhops ritchiana oraz Yucca Rostrata, juz sie nie moge doczekac wiosny. Osobiście jestem zdania,że palmy u nas będa rosły. Kupiłem ostatnio świetną książkę "Palms won`t grow here and other myths", która upewniła mnie w tym przekonaniu. Są tam doskonałe przykłady na potwierdzenie tej tezy. Z chęcia sie podzielę informacjami na ten temat.

pozdrawiam wszystkich
Biedny Miś

PostNapisane: 31 paź 2006, o 14:03
gilliam
Powodzenia, chociaż zadanie to nie bagatelka. W jakim rejonie mieszkasz?

No i czy jednak nie za dużo tych palm? Mam nadzieję, że twój dom komponuje się w całość, bo zwykły dachospad raczej nie z tej bajki. Chciaż "eklektyzm roślinny"- czemu nie ;)

PostNapisane: 31 paź 2006, o 14:48
Biedny Miś
Hello

mieszkam w Dzierzoniowie, 60 km na południe od wrocławia. Dom mój napewno nie jest zwykłym Dachospadem (dobre okreslenie), dopiero sie postawił więc jest raczej w nowym stylu aczkolwiek skromny. Dlaczego myslisz że za dużo roslin, ja mam wciąz niedosyt, a znajac życie pewnie na wiosne będę sadził lecz niektóre nie przeżyją. Ta zima ma byc podobno bardzo łagodna. Przydałoby się, roslinki lepiej by się zaaklimatyzowały. Zobaczymy co będzie po zimie

Biedny Miś

PostNapisane: 31 paź 2006, o 15:38
gilliam
Dachospady to moje określenie właśnie dla modnych teraz domów- masowej propagandy katalogów architektonicznych. Wybacz- zboczenie przyszłego zawodu ;) Niekoniecznie krytyka. Raczej uwaga.

Nie, nie twierdzę, że za dużo. Tylko, gdy ktoś coś tworzy (tak jak Ty- przestrzeń) trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że przyporządkowujemy sięokreślonemu stylowi albo przeciwnie- tworzymy własny.Trzeba to kontrolować. Ale jesteś na dobrej drodze- będzie nietypowo biorąc pod uwagę naszą rodzimą florę ;)

Wyobraź sobie: biały dom, czerwona dachówka, tudzież kosodrzewina, biała pergola, różowe róże na niej- widzisz np. szorstkowca w takim towarzystwie? Według mnie byłby tak samo kiczowatym elementem takiego ogrodu jak ceramiczny krasnal albo oponowy krawężnik rabaty ;) Aczkolwiek kicz bywa sztuką.

Temat potraktuj lekko. Po prostu tak zachciało mi się wspomnieć o związku architektury z roślinnością. Oczywiście prawdziwy roślinomaniak nie powinien, a nawet nie może!, ograniczać swojej pasji ze względu na jakieś tam niepasowanie czegoś do reszty. Tyle, że ja mam te dwie pasje, które się czasem lubią kłócić :D

PostNapisane: 1 lis 2006, o 11:12
rozmaryn
Witam
Biedny Misiu życzę powodzenia w kwestii palmiarskiej. Mam jednak pewną wątpliwość jeżeli chodzi o waszyngtonię. Jestem na stówę przekonany , że nie da rady naszej , nawet łagodnej zimie.Pozostałe rosliny które wymieniłeś powinny wytrzymać.
Z sadzeniem palm do gruntu w strefach powyżej 50 równoleżnika jest tak jak z uprawianiem pomidorów za kołem polarnym. Owszem pomidory są , ale mizerne i cherlawe. Podobnie rzecz się ma w przypadku palm. Ja swojego szorstkowca wolę jednak mieć w wielkiej donicy. Przechowuję go w zimie w pomieszczeniu gospodarczym. W tym roku widziałem u gościa na Słowacji ( Beszenowa)kilkanaście małych szorstkowców rosnących w gruncie. Sęk w tym że tam zimą jest ponad pół metra śniegu , który doskonale ochrania rośliny przed mrozem. U nas nie zawsze jest śnieg . Nawet jeżeli zima jest łagodna , to zawsze zdarzają się jeden albo dwa dni z temperaturami poniżej dwudziestu stopni. Takie temperatury są dla palm zabójcze.Ale do odważnych świat należy , jak mawiali starożytni indjanie. Sadź opatulaj i czekaj do wiosny. Powodzenia.

PostNapisane: 1 lis 2006, o 13:22
mateusz-swiatek1
A teraz ja mam takie troche inne pytanie , bo mam 16 nasion Szorstkowca i nie wiem jak je wysiać.
Pomoże mi ktoś?

PostNapisane: 1 lis 2006, o 20:15
rozmaryn
Hej
Mateuszu ja swoje wysiałem do ziemi dla palm na głębokość około 2 cm. Ziemia była cały czas wilgotna i starałem się utrzymywać temperaturę 23 - 25 stopni . Zeszły wszystkie pięć po trzech miesiącach. Działo się to dwa lata temu.

Palmy koło Wrocławia

PostNapisane: 1 lis 2006, o 22:02
Krzych
Wrocław jest bardzo ciekawym miejscem do hodowli eksperymentalnej palm jest to teren dość ciepły więc może się coś udać.
PS
Napewno ten eksperyment nie uda się z waszyngtonią (100%).
Krzych

PostNapisane: 1 lis 2006, o 22:03
alicja
Jak siałam swoje dwa nasiona, to po prostu włozyłam je do doniczek z ziemią uniwersalną wymieszną pół na pół z piachem i pilnowałam żeby nie przeschły. Oba wykiełkowały. Teraz są ładnymi palemkami.

PostNapisane: 2 lis 2006, o 02:52
aszyrl
Szukam od wielu miesięcy nazw palm rosnących w ogrodach w Wlk. Brytanii (Londyn ale też i na północy). Urwałem nawet gałąź z kwiatostanem i przywiozłem samolotem (ale wizja uprawy z nasion mnie przeraża - GDZIE KUPIĆ SADZONKI ????)

Przypominają one yucce / jukke ale na pniu (czasem są 3-4 pnie). Dochodzą do 2m wysokości...

Poza tym pełno tam palm palczastych - zapewne Trachycarpus takil lub fortunei...

PostNapisane: 2 lis 2006, o 12:10
Biedny Miś
Witam wszystkich ponownie

Z tą waszyngtonia to oczywiście eksperyment. Dzis nad ranem miałem -5,7C i do tego okrutnie wiało. Mój kochany Musa basjoo trafił szlak, ale tym sie oczywiście nie przejmuję, tylko musze go teraz dobrze okryć. natomiast na waszyngtoni zaczeły sie pojawiać ciemno zielone plamki, tak jakby była mokra w tym miejscu, zastanawiam sie czy to juz objawy zimna, a może poprostu slady po śniegu , który też się juz pojawił. Jesli liście zaczna w tych miejscach brązowiec to będe wiedział napewno że to od mrozu, ale to chyba za mały mrozik,aby mógł jej zrobic poważna krzywdę. Na wiosne będzie jeszcze ciekawszy eksperyment taki jak przeprowadzaja w USA. Mianowicie do gruntu powędruje Livinstona Chinensis. Zdaję sobie oczywiście sprawe,że pnia nie utworzy napewno, ale wiem,że mozna ja hodowac jako rosline co roku odnawiająca sie. Chyba warto dla jej pieknych liści. Czekam co się wydarzy dalej

Pozdrawiam

PostNapisane: 6 lis 2006, o 10:59
Biedny Miś
witam

ja uważam z opisu,że jeśli ma kilka pni i rosnie w londynie to z całą pewnością jest to chamaerops humilis czyli karłatka

PostNapisane: 9 lis 2006, o 12:01
Demon
A i jeszcze jedno. Wie ktoś może czemu mój Nannorhops ritchiana nie chce kiełkować. Spośród 10 nasion skiełkowały 3. Jedną siewkę zasuszyła mi mama, 2 powoooooli rosną 4 nasiona ciągle wegetują, 2 spleśniały a jedno rozkroiłem by sprawdzić czy żywe jest. Z tego co wiem gatunek ten kiełkuje szybko a te moje nasiom=na już 2 lata leżą!!!!!!! Stosowałem nawet gibereliny i nic. Help me!

PostNapisane: 9 lis 2006, o 12:25
Demon
I jeszcze jedno. Przeprowadziłem doświadczenie na trachycarpusach z hormonami roślinnymi tj.: benzyloadeniną i kwasem giberelinowym, by sprawdzić czy to przyspieszy ich wzrost. Niestety to nic nie dało powstały tylko nekrozy na liściach i trocze te liście pożółkły. Paru siewkom liście się bardzo wydłużyły i tyle. Niedługo zamieszczę tu fotki (o ile mi się uda).

Palmy

PostNapisane: 11 lis 2006, o 17:54
Krzych
Witam
Widzę "Demon", że zbyt demonicznie podchodzisz do problemu wzrostu swoich siewek. Dlaczego nie pozostawisz wzrost swoich siewek naturze? Jeśli chodzi o kiełkowanie to niektóre nasiana palm mają niska zdolność kiełkowania np. niektóre kiełkują jedna na dziesięć sztuk u Ciebie wzeszły cztery to sukces.
Gratuluję
Krzych

palmy w Wlk. Brytanii

PostNapisane: 12 lis 2006, o 19:21
Olaf
Czesc,

Najpopularniejszą "palmą" rosnącą przed wieloma domami w Wlk. Brytanii jest cordyline australis.

pozdrawiam, Olaf

PostNapisane: 13 lis 2006, o 16:44
rozmaryn
Witam
Kordylina australijska może swoim egzotycznym wyglądem przypomina tropikalną roślinę , ale nie jest absolutnie spokrewniona z palmami. Najbliższą i zarazem bardzo pospolitą krewniaczką kordyliny jest nasza konwalia majowa .W Anglii jeszcze nie byłem , ale z powiadań znajomych wiem , że często jest tam sadzony trachycarpus i karłatka. Tamtejszy klimat odpowiada tym palmom najbardziej. Z kolei waszyngtonie i daktylowce lubią trochę więcej słońca i ciepła i raczej nie są tam sadzone.

Trachycarpus Fortunei Kraków

PostNapisane: 24 lis 2006, o 13:15
Dominik Kraków
Rosną, żyją i mają się dobrze, zostały już przygotowane do spotkania z polską zimą, fotki będą na wiosne.

Szorstkowiec po lecie

PostNapisane: 24 lis 2006, o 13:28
Krzych
Witam
Piszesz, że mają się dobrze. Mam pytanie czy pościły nowe liście? Te po zimie były trochę sfatygowane.

Pozdrawiam
Krzych

Szorstkowce

PostNapisane: 24 lis 2006, o 13:34
Dominik Kraków
Obecnie w gruncie mam 3 palmy. Dwa Szorstkowce i Sabal Minor.
Pierwszy Szorstkowiec to ten co przeżył ostatnią zimę w czasie której mocno ucierpiał, ale się bardzo ładnie opuścił. Przez cały rok wypuścił 5 pełnych liści, kolejne dwa liście nie są jeszcze w pełni rozwinięte.

Drugi Szorstkowiec to odmiana Szeged, największa moja palma, zaczął się jej wykształcać niewielki pień. Roślina przeszła w tym roku istną metamorfozę, wypuściła od momentu posadzenia 4 maja do połowy października 12 nowych liści!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i strasznie urosła (zwłaszcza w lipcu).

BARDZO WAZNA OBSERWACJA:

Odmiana pochodząca z Węgier (Szeged) szybciej rośnie w naszym klimacie, przyrost rośliny następuje w niższych temperaturach niż klasycznego Szorstkowca. Dzięki temu roślina szybciej się regeneruje po zimie i wygląda ładniej niż normalna odmiana Szorstkowca.

Sabal Minor wypuściła dwa liście od maja, nowe liście są krótsze, bardziej przysadziste.

Jak zabezpieczam palmy??

Od połowy października nakładam daszek z pleksi nad palmą, w połowie listopada obwijam całą roślinę agrowłókniną lub workiem jutowym (kilka warstw) i przysypuje korą. Daszka nie ściągam ale zakładam na niego kolejną warstwę agrowłókniny robi się wtedy taki namiot.

Do okrywania roślin stosuję też wełnę mineralną. Stosuję tylko materiały przepuszczające powietrze, żadnej folii!!! tektury, kartonów, papieru!!!!

PostNapisane: 24 lis 2006, o 14:00
Dominik Kraków
Moim zdaniem Waszyngtonia przemarznie Ci na bank, zwłaszcza przy temperaturze poniżej -12 stopnii, a nie ma się co czarować nawet jak ta zima będzie łagodna to i tak zdaży się pare nocy z mrozem w okolicy -15 stopnii.

Te plamki to tzw. "uszkodzenia mrozowe", powstałe przez działanie mrozu i wilgoci na liście. Palmy wszelakie należy koniecznie odizolować od wilgoci w zimie!!!!!!!!! Polska zima jest raczej wilgotna a nic nie zabija palm i innych roślin sucholubnuch jak mroz w połączeniu z wilgocią.

Jakie masz podłoże, ziemię w miejscu uprawy?? Glinastą czy piaszczystą?? Gleba jest ważna powinna przepuszczać wilgoć. Od października do kwietnia konieczny jest daszek nad palmą z pleksji lub szyby chroniący przed wilgocią. Od listopada do końca marca osłony z waty mineralnej, juty lub agrowłokniny

PostNapisane: 27 lis 2006, o 11:06
Biedny Miś
Witam

Jak narazie najzimniej było -8C.W Waszyngtoni zbrązowiały 2 najsłabsze liście, bardzo cienkie i wiotkie. Reszta trzyma się dziarsko. Przy obecnych temperaturach żałuje,że wogóle okryłem czymkolwiek palmy (liście i słoma). Martwie sie ,żeby ich nie przegrzać. hahaha. Zima ma byc bardzo łagodna. Szkoda,że nie posadziłem Phoenixa, ale jeszcze duzo zim przed nami.

Ty Biedny Misiu.................

PostNapisane: 28 lis 2006, o 09:58
Krzych
Wydaje mi się, że twoje experymenty są prowadzone bez żadnych innych opinii i rad (choćby rad z naszego forum j/w). Rady są bardzo wskazane, ponieważ experyment daje lepsze efekty, a przecież nam o to chodzi (nie chodzi, aby gonić króliczka tylko dogonić go).
Pozdrawiam i życzę sukcesów.
Krzych

PostNapisane: 28 lis 2006, o 10:28
Biedny Miś
Drogi Krzysiu

Eksperymenty jak sama nazwa wskazuje nie polegaja na robiebniu czegoś za radą innych, bo to wtedy nie są eksperymenty. Ja oczywiście opieram się czasem na radach i doświadczeniu innych. Mam bezpośredni kontakt z Dr. Francko z Uniwersytetu Ohio, który od lat przeprowadza badania nad palmami mrozoodpornymi i ma świetne wyniki. Ja poprostu robie to hobbistycznie z nadzieją,że coś z tego wyjdzie. Dużą nadzieją.

Pozdrawiam

Palmy w przedwojennym Szczecinie

PostNapisane: 2 gru 2006, o 12:10
artur
Dodane przez Administratora 1.06.2014, tytułem wstępu:

zanim-posadzisz-palme-w-gruncie-przeczytaj-t2188.html

dlaczego-nie-warto-sadzic-palm-w-gruncie-w-polsce-t2189.html

celowa-prowokacja-palmiarza-na-forum-oleander-i-odejscie-czesci-userow-t2089.html

Koniec edycji.

http://sedina.px.pl/coppermine/albums/userpics/10342/no_41%20-%20Aussichtspavillon%20Nord%3B%201912-%20-%203.jpg

Szczecin leży w strefie klimatycznej 7b i wiem napewno że Niemcy wprowadzili wiele roślin z klimatu śródziemnomorskiego jednak wiele po wojnie poprostu wykopano na własne ogródki i zniszczono jednak wiele rośnie dodzisiaj jak np olbrzymia sekwoja amerykańska w ogrodzie Glinna
zachęcam wszystkich mieszkańców Szczecina do śmiałych prób.
Sam mam w ogrodzie 2 figi ,bambusy ,laury ,kiwi,i jedną palmę karłowatą.
Często będąc w Niemczech (rejony Berlina ) widze w ogrodach piękne egzempaże palm rosnących w gruncie i innych roślin (granaty figi itp)

PostNapisane: 2 gru 2006, o 12:39
artur

PostNapisane: 2 gru 2006, o 14:39
rozmaryn
Witaj
Arturze jestem pod wrażeniem . Rozmawiałem kiedyś ze starszym gościem ( już nie żyje od ponad 15 lat) który służył w kriegsmarine . Wtedy on był młodym adeptem podwodniaków ( pochodził tak jak ja ze śląska) i faktycznie coś wspominał że w Szczecinie rosły przed wojną palmy . Trochę nie dawałem wiary w jego opowiadania i myślałem sobie że za bardzo często odwiedzał tawerny . Dałeś dowód że jest to w tym pięknym mieście możliwe. Na fotografiach jak się przyjżysz dobrze , widać również bananowca i na jednej z fotografii kordylinę australijską . Te palmy to daktylowce . One są jeszcze bardziej wrażliwe na przemarzanie jak niezniszczalne szorstkowce . Szczecińscy ogrodnicy musieli się nieźle natrudzić żeby tak duże okazy zabezpieczyć przed zimą . Daktylowiec przemarza w temperaturze minus 5 do 8 stopni , oczywiście jeżeli taka temperatura utzymuje się przez dłuższy czas. Naprawdę jeszcze raz jestem pod wrażeniem i witaj w klubie. Ja też mam dwie figi w gruncie , posadziłem 3 letniego granata do gruntu , opuncję , mam również w gruncie 3 letnie hibiskusy gruntowe i laurowiśnie . W przyszłym roku sadzę do gruntu jednego z moich małych szorstkowców .

Palmy w Szczecinie

PostNapisane: 2 gru 2006, o 21:56
Krzych
Jestem zszokowany pozytywnie. Albo jest to fotomontaż albo prawda tylko gdzie są dzisiaj tacy ogrodnicy?
Mam prośbę, aby kolega podał jakieś namiary tych fotek abym mógł na ten temat poczytać.
Krzych

PostNapisane: 2 gru 2006, o 22:27
gilliam
Arturze- wejście smoka! :D Post jakich mało.

PostNapisane: 2 gru 2006, o 22:33
Nelchael
W Bytomiu tez rosły w dwudziestym (za Niemca...).

PostNapisane: 3 gru 2006, o 13:03
Krzych
Artur czekam na dalsze informację odnośnie palm w Szczecinie.

PostNapisane: 3 gru 2006, o 14:56
rozmaryn
Witam
Wczorajszy post odnośnie palm w Szczecinie nie dawał mi spać . Kolega Krzycho nawet wspominał mistyfikację fotomontaż , ja z kolei wsominałem marynarza który to widział na własne oczy .Wydaje mi się , że jest sprawą niemożliwą żeby na okres zimy zabezpieczyć tak duże okazy . W tamtych czasach można było je jedynie opatulać tkaninami jutowymi . Również można było na okres zimowy obudowywać całość zabezpeczonej rośliny , jakimś rodzajem wiaty . Ale w przypadku dłuższych okresów z temperaturą poniżej tylko minus 10 stopni żadna palma daktylowa nawet odpowiednio zabezpieczona nie wytrzymała by. Rosły one w centrum przy budynkach użyteczności publicznej i nie sadzę żeby uwczesne władze pozwoliły na okres paru miesięcy oszpecać takiego miejsca groteskowymi budkami i kikutami opatulonymi w tkaninę jutową. Osobiście myślę że palmy daktylowe rosły w wielkich pojemnikach . Były one w okresie najchłodniejszym przetrzymywane w oranżeriach . Wiosną były przywożone w miejsca najbardziej exponowane . Tam w odpowiednio przygotowanych wykopach były wstawiane razem z pojemnikami. To samo się działo przed zimą , ale w odwrotną stronę.

Może się mylę , sam nie wiem .

PostNapisane: 3 gru 2006, o 17:07
artur
Palmy rosły jeszcze po wojnie Widział je mój Stryjek Walki o Szczecin trwały w marcu i kwietniu Czyli nikt tych palm na zime niewykopał zresztą niemny mieli wtedy inny problem niż chowanie palm ;) .Z tego co ja wiem to było ich pełno w całym mieście.Osobiście myśle że sadzono ich tak dużo poniemaż przywożone były statkami szczecińskich armatorów którzy to dawali je miastu Na tyle egzemplaży zawsze kilka moglło się jakimś cudem zaklimatyzować Pisząc tego posta mam na termometrze +14 stopni a mamy 3 grudnia Fotografie palm są z rejonów miasta Przy Odrze i Porcie (Naturalny grzejnik)Słyszałem też ,że podczas dużych mrozów niemcy rozpalali koksowniki przy Palmach co skutecznie podnosiło temperaturę w promieniu kilunastu metrów a i zawsze owczesna biedota miała sie gdzie ogrzać ,Powyższe miejsca były tez dobrze osłonięte wysokimi budynkamii.Gdymym to ja dzisiaj miał je sadzić to wybrałbym te same miejsca.
To tak jak z innymi roślinami jak posadzimy jedną to po pewnym czasie zginie ale jak byśmy ich posadzili 1000 to zawsze część przetrwa.

Namawiam wszystkich z rejonów Szczecina do eksperymentów Mamy najlepszą lokalizacje w Polsce strefa klimatyczna 7b.Rozlewiska Odry ,okoliczne bagna, osłona miasta wzgórzami Warszewa i Zdojów liczne lasy wkolo miasta, również cieplo oddawane przez zakłady przemysłowe wszystko to powoduje że mamy ciepło .