Drawsko Pomorskie
t 24C ( t min 7,4C)
f 43%
v słaby 2 m/s
pogodnie (małe zachmurzenie)
ja raczej uważam ,że nie tyle zmiany klimatu mają wpływ na powodzie co , zmiana struktury zalesień, łąk itp. Wybetonowali całą Europe to nic dziwnego, że zalewa. haha. Bark wiedzy o środowisku doprowadza do groźnych dla człowieka powodzi w 80%. Polska jest tego najlepszym przykładem.Ocieplenie klimatu nie ma takiego dużego wpływu jakby się mogło wydawać. Te rozchwianie rzekome to normalne zjawiska , które zawsze były i będą. Oczywiste jest to natomiast ,że w cieplejszej atmosferze jest więcej opadów, ale gdyby była odpowiednia struktura lasów w dolinach rzek, ludzie nie budowaliby się na obszarach zalewowych to nie byłoby aż takiego problemu.
Teraz wszystko można zwalić na ocieplenie klimatu, tak najlepiej. Może pora się zastanowić nad obiegiem wody w przyrodzie?
Powiem szczerze ,że męczą mnie już te apokaliptyczne wizje klimatologów. Człowiek uwielbia się bać to jest na pewno fakt 100%.
Jak trachycarpusy za 20 lat będą rosły bez ochrony zimowej to wtedy powiem ,że jest naprawdę cieplej. Bo jak na razie to Niby jest ocieplenie ale co z tego? Jak to się przekłada na świat roślin i ludzi? Jakoś rewolucji nie widać. Jak rosły iglaki tak rosną, uważam ,że jeżeli czegoś nie widać gołym okiem, to po co sobie tym głowę zawracać i nie potrzebnie siać postrach ,że średnia temp jest o 0,5C większa czy nawet o 1C. No i co z tego pytam? Wzrost temp nie wpłynął jakoś znacząco na nasze życie. Dalej trzeba grzać w chałupie zimą
w lato nie zawsze jest ciepło, potrafi cały maj lać itp
Zmian gołym okiem nie widać taka jest prawda. Ciekawe czy gdyby nie masowa propaganda na temat globalnego ocieplenia czy ktoś z Was w ogóle by zauważył ze coś się zmieniło przez te 50 lat. Może co nie którzy działkowicze ,by zauważyli ,że szczypiorek wyszedł 3 dni wcześniej (oczywiście trzeba przeżyć tyle.). Średni czas owocowania bardzo się nie zmienił, kasztany jak kwitły w maju tak kwitną.
Zimą jak padał śnieg tak pada ( ostatnio nawet mocno). I teraz stawiam pytanie. Skoro przyroda sobie radzi ze wzrostem temperatury, tzn nie ma masowego wymierania np świerków. (czyli nie ociepla się jakoś katastrofalnie) to dlaczego jednak robią z tego jakaś apokalipsę?
Ten motyl co palmy wpierdziela to też na pewno efekt zmian klimatu i przez to, ze temp o 0,8C wzrosła:) aż strach pomyśleć co będzie jak temp wzrośnie o 0,9C.
haha
A najlepsze jest to stwierdzenie: ocieplenie klimatu to nie ocieplenie tylko rozchwianie klimatu:) haha, dziwne:) To może powinniśmy to nazwać globalne rozchwianie a nie globalne ocieplenie:) czy tak trudno rzeczy po imieniu nazywać?
Nie wiem po co się tak przejmują tym ociepleniem rzekomym. Pseudo naukowcy sami sobie przeczą . Gdzieś czytałem ostatnio ,że w wyniku globalnego ocieplenia wyginie wiele gatunków roślin i zwierząt strefy równikowej. Hej chwila przecież w strefie równikowej wzrost ma być najmniej odczuwalny podobno? czyli na to wychodzi ,że zmiana temp +-2C doprowadza do katastrofy. Wg mnie jedna wielka bzdura. Ponieważ w naszej strefie temp w okresie 1970-2010 wzrosła około o 2C i jakoś nie widzę masowego wymierania roślin zimnolubnych.
Mam jeszcze kilka uwag na koniec.
1.Czy globalne ocieplenie to także wzrost temperatury minimalnej? Jeżeli globalne ocieplenie jest spowodowane działalnością człowieka to temp minimalna także powinna rosnąć, ale tak się nie dzieje. Przyrasta tylko tmax , czyli jest to dowód ,że na ocieplenie klimatu ma wpływ głównie promieniowanie słoneczne i jego siła.
Czyli noce nie stają się coraz cieplejsze.
Okazuje się także ,że jesień obejmująca miesiące od września do listopada nie wykazuje wzrostu temp. w ostatnich 50 latach. Brak trendu. Dlaczego nie przyrasta? wg mnie dlatego ponieważ mały jest udział w tej porze roku promieniowania słonecznego + stabilnie nagrzane morza w europie łagodzą jakieś większe zmiany, W przypadku jakiegoś wielkiego ocieplenia jesień także powinna się ocieplać. W Polsce najbardziej ociepla się wiosna i zima (2C/50 lat, lato (1C/50lat). Ocieplenie zimą można wytłumaczyć okresowym wzrostem aktywności prądu zatokowego. Natomiast wiosenne przyrosty temp są bardziej imponujące jak letnie i jest to zapewne związane z większym promieniowaniem słonecznym spowodowanym mmniejszym zachmurzeniem. Latem natomiast wolniejszy jest przyrost. Ciekawe dlaczego? Przecież przy rzekomym wpływie co2 na klimat nawet promieniowanie rozproszone powinno dostarczać sporo ciepła i to nawet w przypadku gdy jest większe zachmurzenie. Jednak okazuje się ,że istniej silna korelacja z wielkością zachmurzenia a wzrostem globalnym temperatury powietrza .
Podsumowując:
jeżeli globalne ocieplenie, jest naprawdę takie imponujące i wszystkie katastrofy zawdzięczamy dzięki wzrostowi temperatury powietrza, to dlaczego ten wielki przyrost temperatur nie ma miejsca we wszystkich porach roku i dlaczego nie przyrastają średnie temp minimalne tylko maksymalne? Przecież C02 powinien ograniczać wypromieniowanie ciepła także nocą a tak się dzieje. Wzrost średniej temp minimalnej jest obserwowany tylko na terenach silnie zurbanizowanych. Ocieplenie jest faktem ,ale jest raczej mało silne, łagodnie mówiąc. Wobec czego cała ta szopka jest bez sensu.
Oczywiście chciałbym się mylić i za 10 lat mieć w ogrodzie palmy bez skomplikowanego systemu ogrzewania zimą:))))
pewno za jakiś czas będę się śmiał z tego co napisałem, ale na razie mam takie spostrzeżenia. Cóż, wiedza człowieka się rozwija cięgle. Wraz z rozwojem zmieniamy poglądy. Na razie mam jednak takie stanowisko. Jak ktoś mi wytłumaczy dlaczego śr tmin nie przyrastają i dlaczego jesień nie jest coraz cieplejsza to zacznę myśleć na nowo.
Na razie nikt mi tego nie wytłumaczył w sensowny sposób.
AMEN