Napisał: Dzik Bo to chyba jest tak, że każdy inaczej to sobie wyobraża. Sprzedający uważa, że palma jest mrozoodporna do temperatury, która w sprzyjających okolicznościach być może rośliny nie zabije (co nie znaczy, że nie pozbawi jej wszystkich liści i nie przemrozi tak, że dopiero koło czerwca wypuści rachitycznego listka, może dwóch), a Kupujący wyobraża sobie, że będzie miał bujny palmowy zagajnik przy -20 stopniach...

I tu na styku tych wyobrażeń rodzi się konflikt i dochodzi do zgrzytów.
Palmiarze w Polsce IMO dzielą się na ekstremistów eksperymentatorów i na 'podgrzewaczy' i to jest właśnie wg. mnie wybór którego należy dokonać zanim zdecydujemy się na daną odmianę palmy do gruntu.
W przeciwiestwie do Wiecha ekstremista nie bede zwlaszcza po ostatniej zimie. Przytocze tu slowa Oleandra, ktory stwierdzil gdzies w jakim temacie ze palm w Polsce bez wspomagania uprawiac sie nie da. Na pewno sie nie da w moim ogrodzie (najnizsza zanotowana temperatura to -29,5c w styczniu 2006. Przy takiej temperaturze, zadne agrowlokniny nie pomoga. Nawet z ogrzewaniem to sliska sprawa. W malopolsce od dwoch tygodni nie ma pradu. Jak by to bylo u mnie to juz po niektorych palmach....
Zgadzam sie z Dzikiem ze wyobrazenie kupujacego znaaaaaaaacznie rozni sie od tego co dana palma moze wytrzymac.
Moja strategia jest taka aby co roku zwiekszac dawke mrozu. W tym roku jestem wyjatkowo ostrozny gdyz wlaczam ogrzewanie gdy temp schodzi ponizej -7 (oczywiscie zalezy jeszcze o jakiej roslinie mowimy np Dicsonia ogrzewana jest juz przy -5c).
W przyszlym roku mam nadzieje ze bede wlaczal ogrzewanie dopiero przy -8 lub -9. Nie wiem czy robie slusznie ale chodzi chyba wlasnie o to aby eksperymentowac.
PS. Dzis rano sprawdzilem malego wagnerianusa i niestety wyglada na to ze przesadzilem z podgrzewaniem bo nowy lisc wyglada jakby troche urosl od pazdziernika...
(sorki za brak polskich liter) ale korzystam z kompa w jakims hotelu i nie wiem jak ustawic polskie znaki)