W tym roku pozostawiłem jedną (niską tzn ok 10 cm kłodziny) karłatkę zupełnie na zewnątrz (przy ścianie nie ogrzewanego budynku gospodarczego). Palma nie była niczym (sztucznie) okrywana. W styczniu spadł śnieg i roślina była 3-4 miesiące pod pokrywą śnieżną (bez dostępu do światła). Wiosną roślina wydawała się martwa. Zniszczeniu uległy praktycznie wszystkie liście (za wyjątkiem 2 -3 fragmentów liści najbliżej kłodziny). Kilka dni temu chcąc usunąć martwą roślinę wyciągnąłem martwe liście ze środka rozetki. Ku mojemu zaskoczeniu w środku odnalazłem budzący się do życia nowy młody liść. Nie można przy tej okazji powiedzieć że karłatka jest odporna na nasze warunki klimatyczne, gdyż roślina jest zbyt mała i była dokładnie przykryta śniegiem. Na podstawie wieloletnich obserwacji mogę jednak powiedzieć że karłatka jest znacznie bardziej odporna (od palmy washingtonia np) na warunki w których jest podwyższona wilgotność i bardzo mała ilość światła.
Jeśli dodać do tego fakt, że karłatki nie osiągają pokaźnych rozmiarów a jedynie ok 2-3 m (przez co są bardzo łatwe do zabezpieczenia na zimę) a ponadto są one odporne na niewielkie przymrozki (ok -5) to dla osób które planują zabezpieczać rośliny kablem grzerwczym są to rośliny godne polecenia. Być może nawet bardziej niż trachycarpusy. Moim zdaniem karłatki są również znacznie bardziej dekoracyjne niż trachycarpusy. Mają mniejsze liście o silniejszej strukturze (są przez to bardziej odporne na nasze warunki klimatyczne).
.png "Administrator")
.png "Ekspert")
.png "Rozkręcam się")
Prawdopodobnie Andres74 ma chyba racje, że przeszczep w żaden sposób nie mógł się przyjąć. Bardzo prawdopodobne, że ścinając pień o połowę usunąłeś stożek wzrostu, więc nic nie wyrośnie. Mimo wszystko też trzymam kciuki i liczę na to, że eksperyment z trzecim szorstkowcem się uda! 
