Znalazłem washi w Londynie

**Napisane:** 5 mar 2010, o 09:19

A gdzie trzymasz te nasiona, skoro widzisz, że kiełkują ?

Szorstkowce nie są jakimiś wymagającymi roślinami.
Umieść nasiona np. w podłużnym pojemniku (takim balkonowym), ok. 1, cm pod ziemią.

Lepiej nie siać ich zbyt gęsto: pozwoli to na ich łatwiejsze rozdzielenie, gdy będą miały 2-3 listki.

Możesz też wysiać do pojedynczych doniczek, jeżeli masz miejsce.
Ja używam ziemi palmowej.
Należy unikać torfu.

**Napisane:** 5 mar 2010, o 13:00

Wysiałem je ok.16.12.2009 w donicy (spód - keramit, następnie ziemia palmowa + 1 cm warstwa piachu na wierzchu, jak radził Oleander w ulotce,każde nasiono w odstępie przynajmniej 5cm od siebie,na głębokość 2cm) i czekałem... do wczoraj, myślałem,że skoro nie wschodzą to znaczy że zgniły (no i jestem nieco niecierpliwy, nie mogłem się doczekać), odkopałem je i delikatnie przemyłem ciepłą wodą, okazało się, jak już pisałem wcześniej, że kilka nasion kiełkuje a inne są na dobrej do tego drodze - tak wnioskuję z oględzin..Mam nadzieję, że nie zaszkodzę nasionom w taki sposób, zaznaczę tylko, że z powrotem są w ziemi. Dziękuje za odpowiedz, pozdrawiam.

**Napisane:** 6 mar 2010, o 08:29

witam!
Biedny Misiu wspolczuje straty i podziwiam za odwage!
ja choc mieszkam w nieco cieplejszym klimacie jak polski nie odwazylam sie zostawic swoich palm na dworze :rolleyes:
nawet moj malutki trachus zimuje sobie w domu

( takze karlatka, butia, palma daktylowa, cycas)
moja Waszyngtonia choc nie ma moze odpowiednich warunkow na spoczynek zimowy wyglada tak:

przez zime stracila kilka lisci ( uschly) ale caly czas wypuszcza nowe... wiem ze powinna miec okres spoczynku, ale ze nie mam jej gdzie przezimowac wiec stoi w salonie... troche nam ciasno, ale zima juz prawie za pasem a moje cacuszko jest cale i zdrowe

mysle ze juz poczatkiem kwietnia wroci na taras i bedzie sobie nadal zdrowo rosla
pozdrawiam

**Napisane:** 6 mar 2010, o 10:59

Biedny Misiu wspolczuje straty

Nie za wcześnie czasem aby wystawiać akt zgonu?
Przecież jeśli żyje to zielone jest na tyle głęboko że jeszcze go nie widać.

Washingtonia to silna palma,rośnie jak chwast i tak łatwo nie schodzi na tamten świat -jeśli była bardzo dobrze zabezpieczona szanse przeżycia są!
Zauważcie jakiej grubości jest pień u podstawy,czyli tam gdzie znajduje się stożek wzrostu a jakiej na górze.
Im starsza palma, tym ma grubszy pień w okolicach stożka wzrostu i tym samym większe szanse na przeżycie.

Moja propozycja - jak się zrobi cieplej - ściąć trochę pień.

**Napisane:** 6 mar 2010, o 18:22

Sąsiad bo tak mogę nazwać biednego misia , 20km to dość blisko ,nie rezygnuj zbyt szybko chociaż szanse są marne a aura znów zadziwia to warto wstrzymać się z egzekucją.Podziwiam zapał a przyznam że śledzę twoje poczynania i mam szacunek do tego co robisz. zwłaszcza że większość dyletantów w tym kraju potrafi z przekąsem wypowiadać się o takich poczynaniach chociaż sami pietruszki nie umieją wyhodować to takie inicjatywy są cenne i wartościowe.Forumowicze to też duże wsparcie.Martwi mnie jednak fakt że takich cieszących oko okazów to my się tu nie dochowamy.Parę lat we Włoszech koło Szwajcarii mocno zrewidowało moje poglądy na możliwości uprawy choćby najodporniejszych trachycarpusów ale próbować można.Ja też się za to wezmę ale dopiero za jakiś czas,choć pomysłów mi nie brak.Pozdrawiam i życzę sukcesów.Wrzucam fotkę z Trydentu z połowy stycznia.

**Napisane:** 8 mar 2010, o 08:47

Lary widziałem twoje kaktusy na poprzednich zdjęciach (bananowca też). Czy te zdjęcia pochodziły z Polski czy z tego miejsca gdzie tam mieszkałeś? Takich palm jak na zdjęciu jeszcze nie widziałem (a już trochę świata zjechałem), tzn nie wiem ile ich jest bo jeśli tylko trzy to rewelacyjnie utrzymują stare liście. Zazwyczaj palma ma liście tylko na czubku a u tych ze zdjęcia wyglądają tak, jakby te stare w ogóle nie usychały i miały już z 10 lat.

**Napisane:** 8 mar 2010, o 14:11

Masz rację Slimi dobrze sobie tam radzą ale to USDA 8b czyli raj dla szorstkowców.Fenomenalne warunki do rozwoju bo lata ciepłe i długie ale wilgotne zaś zimy nocami mroźne do -15C a dni ciepłe do +10C.Rośliny stamtąd wykazują dużą odporność na zmiany stref bo graniczą ze sobą na 100 km będzie od 5a do 9a u nas to nie możliwe.Te kaktusy to z Polski i mussa też tylko przywiezione z Włoch.Wszystkie zaaklimatyzowały się bardzo dobrze . Jak coś to pisz. Oto regione Lombardia,prowincia Brescia a obszar Vallecamonica.Pozdrawiam.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 11:39

Przeglądając internet natknąłem się kiedyś na bardzo dużą washingtonię w okolicach Londynu(najprawdopodobniej filibustę) nie zabezpieczaną zimową porą, która radziła sobie wyśmienicie.Rosła około 10m od budynku także nie było przy niej żadnej wentylacji.Niestety strony tej nie jestem w stanie odnaleźć ponownie.Być może ktoś z Was mi pomoże.

Mam za to link do palm w U.K. ,szczególnie ciekawa jest phoenix canariensis na dole z prawej w Londynie.Niby tam nie powinna rosnąć ,a daje sobie świetnie radę i wygląda bosko.Ktoś z Was może napisać że Londyn to średnia stycznia+4C i wielkich mrozów tam nie ma.Zgadza się ale mimo wszystko nie jest to normalny widok w Londynie.Nie wiem czy ta kratka w pobliżu palmy to nie jest przypadkiem wentylacja z pobliskiego budynku, która podnosi trochę temperaturę.
http://www.pbase.com/edgegallery/palms

Następny link to palmy od strony Pacyfiku i tu chyba najciekawszym przypadkiem jest washingtonia w Edmunds koło Seattle.Rośnie przy szpitalu i na pewno pomaga jej ciepłe powietrze ze szpitalnej wentylacji wywiewane w pobliżu.
http://www.angelfire.com/bc/eucalyptus/palms/palmphotos.html

Jedno jest pewne-stwierdzenie że niektóre gatunki nie będą rosły powyżej powiedzmy 50 równoleżnika jest mitem.Będą rosły tylko muszą mieć stworzone odpowiednie warunki.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 15:41

Washi to żadna nowość że palmy przekraczają 50 st. szerokości geograficznej, z odpowiednim zabezpieczeniem mogą rosnąć na Islandii więc przy zbiegu odpowiednich okoliczności oraz konsekwentnego współdziałania nie ma barier dla roślin.Londyn to strefa USDA 9a , Seattle 8b więc to żadna anomalia po prostu ktoś zrobił to co inny mówił że się nie da.Obydwa te miejsca opływają prądy morskie Golfsztrom G.B a Seattle to zimny prąd kalifornijski i ciepły północnopacyficzny.Na takie wsparcie my liczyć nie możemy nigdy .Te zdjęcia z Tresco Abbey to już standard a Seatlle i Portland od dwóch zim też mają duże spadki temperatur.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 15:46

Nawet bardzo popularne, szczegolnie w domach w okolicy kew Garden. Na mnie wrazenie jeszcze wieksze zrobily paprocie drzewiaste o wysokosci ponad 1.5m z rozpietoscia lisci 3 m.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 15:52

Dicksonia antarctica-paproć drzewiasta to gatunek bardzo odporny jedynie co może go u nas dyskwalifikować to mała wilgotność a zimy przetrwa do - 15 spokojnie.Przez to że traci ulistnienie na zimę łatwo ją zabezpieczyć przed mrozem.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 17:01

Lary

Washi to żadna nowość że palmy przekraczają 50 st. szerokości geograficznej, z odpowiednim zabezpieczeniem mogą rosnąć na Islandii

Nie przeczytałeś tytułu- te palmy rosną bez zabezpieczeń!

Ja Londynowi dałbym co najwyżej mocne 8b, 9a może miejscowo.Jeśli chodzi o Seattle w strefie 8b leży tylko obszar miasta bardzo blisko oceanu i faktycznie położenie tego szpitala można zaliczyć do stref 8a/8b.Nadmienię tylko iż tej zimy obszar Seattle zaliczany do strefy 8a zaliczył mrozy sięgające -11C.
Jeśli to według ciebie normalne warunki do uprawy washingtonii w gruncie bez osłony to gratuluje.
Zresztą gdyby tak było jak piszesz cały Londyn porastałyby phoenix canariensis na przemian z washingtonią.

Obydwa te miejsca opływają prądy morskie Golfsztrom G.B a Seattle to zimny prąd kalifornijski i ciepły północnopacyficzny.N
a< takie wsparcie my liczyć nie możemy nigdy

Ja tam korzystam z Prądu Zatokowego w Polsce.Minimalna temperatura u mnie w ogrodzie nie przekroczyła nigdy -13C.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 17:07

Oto fotka:

**Napisane:** 11 mar 2010, o 19:32

WASHI mam do Ciebie pytanie, cz u ciebie lub w pobliskiej okolicy rosna jakies rosliny potwierdzajace ten klimat ? teoretycznie powinno tam byc mnostwo bardzo egzotycznych roslin tymczasem kiedys bedac w tych okolicach nie widzialem nic nadzwyczajnego. Czy to wina ludzi i braku zainteresowania czy moze mimo -12 jest zbyt wietrznie (mi wlasnie wiatr wykancza laurowisnie, tym bardziej, ze jest w wyjatkowo wietrznym miejscu).

Co do Londynu i braku palm to chyba wyobraznia tamtejszych ludzi. W ogrodkach mieli bardzo duzo byle czego i calkiem sporo eukaliptusow pozostalych gatunkow nie widzialem w sklepach ogrodniczych. Z drugiej strony posiadac duzy ogrod w Londynie, w ogole to chyba nie w ich tradycji miejskiej (chyba ze bogate domy, co ciekawe te czesto sa w poblizu ogrodow botanicznych Londyn, Birmingham).

**Napisane:** 11 mar 2010, o 19:57

Południe Anglii ma łagodny klimat.
Rosną tam nawet daktylowce kanaryjskie, więc nie ma co robić sensacji.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 20:27

W londynie to akurat widziałem bardzo dużo wyrośniętych daktylowców, aż sam się dziwiłem że sa tak bardzo popularne, ale po kilka na jednej ulicy co najmniej. Do tego kilkumetrowe juki z pniami, kordyliny....

**Napisane:** 11 mar 2010, o 21:38

Wshi wysnuwane przez ciebie teorie lekko trącą myszką ponieważ nie uwzględniasz w swojej ocenie zmiennych które mają wpływ na klimat ,pogodę danego miejsca czy terenu.Charakterystyka i złożoność tematu pozostawia lukę dla fantazji lecz spójrz trzeźwo i zauważ iż u nas nie jest to realne a w tamtych miejscach nie są to przypadki odosobnione.Zimy są w porównaniu do naszych ewidentnie cieplejsze i powodują że okres wegetacji trwa niemal nieprzerwanie.Pomimo tego życzę ci niezłomności charakteru i entuzjazmu godnego podziwu.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 21:42

traci nie traci, z pewnoscia jest wiele terenow nie zbadanych (wojsko, brak zainteresowania, niedostepnosc materialu). Miedzy innymi pas nadmorski gdzie tak naprawde nikt przez wiele lat nie probowal nic uprawiac (pomiedzy kolobrzegiem a wrecz trojmiastem). Stare niemieckie nasadzenia czasami potrafia zadziwic ... ze TO rosnie.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 22:04

W moim mieście też poniemieckim mamy całą gamę roślin stricte egzotycznych.Scheda tamtych czasów jest imponująca:katalpy,miłorzeby,jodły californijskie ,cedry,miliny itp. tylko jest to ewidentna wskazówka że należy dane gatunki oraz inne te nowo odkrywane upowszechniać .Sam mógłbym powiedzieć że kilkanaście gatunków które testuje daje zadawalające rezultaty.

**Napisane:** 11 mar 2010, o 23:03

mi bardziej chodzilo o np. cryptomeria okolo 10-15m bez uszkodzen, Quercus velutina, mamutowce ...

staram sie to zebrac w mojej bazie i naprawde wychodza tam bardzo ciekawe sprawy (jak grupa 4 gatunkow cyprysow w Gdyni ale to juz z nowszych nasadzen ok 20-30 lat).

Co do starych nasadzen to dodatkowo zostaly one zaniedbane (z dziecinstwa jezcze pamietam jak na wielu z nich byly tabliczki pomnik przyrody, teraz juz pozstaly na niewielu). Np. laurowisnia (ta z szerokimi liscmi) o wysokosci okolo 5m zostala przycieta bo przeszkadzala (podobno sasiedzka klotnia, pamietam jak jeszcze owocowala teraz juz chyba nawet nie kwitnie).

No coz bylo minelo, moze my cos ciekawego pozostawimy. Tak wiec proby nawet te najbardziej szalone wskazane !

**Napisane:** 12 mar 2010, o 00:01

U mnie widać już wyraźnie straty po zimie. Palmy pomimo szkalrenek wyglądają tak jak w ubiegłym roku. Liście są już żółte, tylko od strony domu jest jeszcze trochę zieleni na liściach. Nie wiem czy te liście od strony ściany choć częściowo przeżyją czy też z czasem zżółkną całkiem.

Co ciekawe jedna z dużych palm miała osłonę z szkrenki foliowej a druga tylko agrowłókninę i okresowo luźno narzuconą folię. Nie widać żadnej różnicy miedzy tymi palmami obie wyglądają identycznie, w obu trochę zieleni widać od strony domu. Pojawia się pytanie czy osłony w znaczącym stopniu pomagają palmom i czy w ogóle opłaca się solidne okrywanie palm skoro i tak nie ma między nimi róźnicy.

Mam nadzieje że wiosną palmy wypuszczą nowe liście. Pozostawię szkalrenki przynajmniej do maja, aby palmy pod osłonami wcześniej rozpoczęły wegetację.

Oleander pod szklarenką dogrzewany 20W lampą halogenową wygląda na denata.

Postaram się w najbliższym czasie zrobić parę zdjęć.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 09:05

Ja testowałem podobny okaz oleandra w zimie 2008/2009 i cały był do wycięcia.Osłaniałem go włókniną a przy cieplejszej pogodzie ściągałem osłonę minimum zimowe było ok.-17C i chyba ta jedna noc go dobiła.W maju z korzenia wyszły odrosty i do końca sezonu miały 60cm.W tym sezonie 2009/2010 już go wykopałem i zimę spędził w pomieszczeniu zimowym.Sezon 2007/2008 przeżył w gruncie prawie bez uszkodzeń ale takiej ciepłej to nigdy wcześniej nie było.W sumie był 3 sezony w gruncie i tyle.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 10:30

Sedno w tym, że to nie chodzi tylko o minimalną temperaturę jak się wielu osobom wydaje. Czynników jest multum. Ja prowadziłem takie właśnie "szalone" próby, oto przykłady zimowania egzotyków w gruncie w tzw. ogródku zimowym:
Temperatura nigdy nie spadła poniżej +1 stopnia, ale:
- pomimo codziennego wietrzenia szklarni palmę Phoenix C. wykończyła słaba wentylacja i choroby grzybowe (wiadomo, że w duże mrozy nie dało się długo i porządnie wietrzyć), więc gdzie tu osłony dla wrażliwszych palm jak w ogrzewanej szklarence jest ciężko (oczywiście była zabezpieczana środkami przeciwgrzybiczymi)
- pięknie przezimował za to krzew pomarańczy ...do czasu aż wydłużył się okres świetlny i temperatura w szklarni zaczęła mocno podnosić, a tymczasem temperatura gleby stała na poziomie +6 stopni. Wystąpiła gwałtowna susza fizjologiczna i prawie zasuszyła drzewko, które pięknie przespało całe te k...wskie mrozy, nie tracąc nawet listka..
W kwietniu zresztą minie rok od eksperymentu to jak mi starczy entuzjazmu to opiszę.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 10:48

U mnie na werandzie zimują np. gardenie i awokado.

W czasie mrozów miały sucho, ale gdy się ocieplało lałem im wodę (po gardeniach widać było, że liście zaczynają opadać).

**Napisane:** 12 mar 2010, o 10:58

Lary:

Wshi wysnuwane przez ciebie teorie lekko trącą myszką ponieważ nie uwzględniasz w swojej ocenie zmiennych które mają wpływ na klimat ,pogodę danego miejsca czy terenu.Charakterysty
ka< i złożoność tematu pozostawia lukę dla fantazji lecz spójrz trzeźwo i zauważ iż u nas nie jest to realne a w tamtych miejscach nie są to przypadki odosobnione.Zimy są w porównaniu do naszych ewidentnie cieplejsze i powodują że okres wegetacji trwa niemal nieprzerwanie.Pomimo tego życzę ci niezłomności charakteru i entuzjazmu godnego podziwu.

Na pewno jestem trzeźwy ale z tego twojego tekstu zrozumiałem tylko ,że w Londynie i Seattle jest cieplej niż u nas.
Moja odpowiedź na to co zrozumiałem- zupełnie sie z tym zgadzam!
Co do Londynu kojarzy się on nam z chłodną ,deszczową pogodą(przynajmniej mi) i wydaje się, że duże phoenixy i washingtonie w Londynie każdego powinny zadziwiać bo to przecież nie jest Los Angeles!
Co do Seattle (klimat znam bardzo dobrze bo mieszkałem tam trzy lata) washingtonii wyższych niż przedstawiona na zdjęciu nie ma,są małe w przydomowych ogródkach ale zabezpieczane na zimę, a ta jest bez takowego zabezpieczenia.Jest to jedyny taki egzemplarz-dodajmy rosnący najbardziej na północ na zachodnim wybrzeżu.Temat ciekawy dla każdego miłośnika palm mrozoodpornych w Polsce.Przecież do kogo my się mamy porównywać - najprędzej do klimatu właśnie Seattle i Londynu, miast położonych na północy z mrozami występującymi zimą i ich doświadczeń.Nigdy nie twierdziłem ,że mamy taki sam klimat ale nie mamy alternatywy musimy wiedzę czerpać z doświadczeń forumowiczów czy własnie mieszkańców Seattle, Londynu, Francji, krajów Beneluxu, Niemiec, Danii i Szwecji.

Reichel:
Ja mieszkam blisko morza i teren osłonięty jest z trzech stron-północy, wschodu i zachodu dlatego temperatura nigdy nie przekracza -13C.W samym mieście dochodzi do -15C.
Nie jestem znawcą roślin egzotycznych dlatego nie będę się konkretnie wypowiadał co rośnie bo po prostu mógłbym wprowadzać w błąd myląc pewne gatunki.
Od pewnego czasu zgłębiam wiedzę na temat palm mrozoodornych i tutaj mógłbym coś napisać ale takowych nie widziałem w okolicy.Może jest ktoś jeszcze ,a może będę pierwszy bo zaczynam już eksperymenty,czy skuteczne czas okaże.

Stare niemieckie nasadzenia czasami potrafia zadziwic ...

Tak to prawda ,odnoszę wrażenie że przed wojną mieszkańcy tych terenów bardziej eksperymentowali z roślinnością egzotyczną.Powód może być prozaiczny-ludzie są za biedni.Jak dom jest nie wykończony albo nie pomalowany to właciciele tym się zajmują i przejmują a nie uprawą egzotyków, poza tym dostępność była utrudniona. Mam nadzieję że dzięki na przykład takim stronom jak ta i coraz większej zamożności Polaków będzie to się zmieniać z każdym rokiem na plus.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 12:42

Washi nie sugerowałem że jesteś nie trzeźwy lecz tylko abyś spojrzał na temat chłodnym okiem więc nie chciałem cię obrazić.Moim celem także jest upowszechnianie roślin subtropikalnych u nas ale nasze społeczeństwo to w 90% dyletanci botaniczni i samą postawą do ludzi naszego pokroju pokazują w jakim tkwią ciemnogrodzie.To nie brak pieniędzy tylko chęci lub pasji powoduje że te nasze parki czy skwery oraz ogrody to monolit jednych i tych samych roślin.Ja walczę z tą abnegancją od kiedy pamiętam więc musi się zmienić myślenie ogrodowych grilowiczów to coś da się wtedy zrobić.W tym roku testowałem daktylowca i oczywiście nie podołał ale pierwszą falę mrozów w grudniu gdzie było najzimniej tej zimy -14C przetrwał z nielicznymi uszkodzeniami dopiero druga tura mrozów go unicestwiła ale wniosek jest taki że może on przetrwać krótkie i duże spadki temperatur.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 12:54

Niestety musze potwierdzic to nie brak pieniedzy.

Co prawda spotykam sie z szalonymi pomyslami projektantow, ktorzy opieraja centrum ogrodu np o araucaria auracana. takie dzrewa powinnismy traktowac jako ciekawostke a nie jako baze. to moze tez zniechcecac ludzi, ktorzy nie majac pojecia o tych roslinach po zimie w tym miejscu wpakuja sosne pospolita.

Co do testow z palmami i innymi wrecz tropikalnymi nie ma problemu, niech testuja tylko zapalency. mamy jednak spora game drzew sprawdzonych i wytrzymalych, niestety przeplot deba/brzozy/sosny krajowej do znudzenia. Czasami tulipanowiec.

Ciekawym zjawiskiem w 3miescie (nie wiem czy gdzie indziej tez) bylo jakies dziesiec late temu zapotrzebowanie na cedry zbudowane przez same sklepy ogrodnicze (mozna bylo wtedy dostac kazdy gatunek, odmiane w rozmiarach do 2 metrow). to zaowocowala bardzo duza iloscia drzew tego typu w trojmiescie !

teraz jak sie patrze na 'egzoty' to krew mnie zalewa ze sa w takich cenach (araucaria, sosnica, mamutowiec, ...). Czemu ?! Na szczesci ja mamutowce, cyprysniki (ok 1.2m wys.) kupowalem u rosadnego szkolkarza za jakies smieszne pieniadze (10-20zl) a nie jak patrze sie na araucarie 30cm za 200zl nie mowiac o metrowej sosnicy za 1000zl !! Wtedy przechodzi chec testowania albo taniej jest kupic za granica.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 13:36

Reichel właśnie sęk w tym że całe spektrum roślin to genetycznie marny materiał co powoduje iż nasze zimy okrutnie się z nimi obchodzą ,a mało cierpliwi ogrodnicy od razu spisują okaz na straty co jest frustrujące.Z drugiej strony sprzedawcy wyczuwając trendy i rosnący popyt na takie egzemplarze chcą szybko się dorobić jednak efekt może być odwrotny do zamierzonego.Ta zima na pewno zweryfikuje poglądy wielu na możliwości uprawy w gruncie egzotów w Polsce.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:01

W szczegolnosci, ze sa to czesto rosliny sprowadzane i pedzone. takie potrzebuja z 2-4 lat na aklimatyzacjie i powrot do normalnosci. Niewielu jest ogrodnikow szkolkujacych ciekawostki u siebie.

Wlasnie moj mamutowiec nalezal do grupy roslin szkolkowanych w pobliskim terenie. Rosnie doskonale jak chwast. jedyny problem to to ze go kozy obskubaly i teraz odrzuca pobgryzane pedy ("jest lysy").

Tez zlym dzialaniem jest przedruk ksiazek angielskich wraz ze strefami ... czesto dla ludzi jest to mylace i zniecheca.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:31

Ja już dawno nie kieruję się tymi wytycznymi bo według mnie to nie jest adekwatne i nie przystaje do rzeczywistości.USDA są wskazówką ważną ale we własnym mieście mam 2 różniące się diametralnie strefy.Dlatego zgadzam się z tobą że krytyczne są 2 pierwsze zimy.Mogłem kupić w Italii Araukarie wys.2m za 180 E lub oliwkę tej samej wielkości za 26 E i jaka jest tu przebitka cenowa tylko że niemal pewne by było że na jednym sezonie mogło by się skończyć.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:35

Nie ma co się rozpisywać nad przyczynami zaistniałej sytuacji.
Faktem jest i tu się chyba wszyscy zgadzamy ,że egzotyków wkoło nas jest za mało.
Nawet jak takich zapaleńców jak my będzie w Polsce kilka tysięcy i będą sadzić egzotyki na potęgę w swoich przydomowych ogródkach to tego stanu rzeczy się nie zmieni.
Przyszedł mi więc do głowy pewien pomysł i zamierzam go w tym roku zrealizować.
Mam też cichą nadzieję ,że ktoś z Was pójdzie w moje ślady w rejonie gdzie mieszka.

Jak już pisałem wcześniej w ogrodzie u mnie minimalna temperatura nie spadła nigdy poniżej -13C.
W ubiegłym roku wsadziłem nawet nie do gruntu tylko w duże donice 2 sztuki fortunei nie hartowane, szklarniowe . Zostawiłem je na zimę same sobie tzn.niczym nie były okrywane i zasłaniane,moczył je deszcz i śnieg,męczył wielogodzinny mróz rzędu -12C(najdłuższy okres takiego mrozu to 44 godziny non stop).U mnie ta zima była nazimniejsza od 22lat.
Efekt jest taki-liście są zmasakrowane ale kilka łodyg na górze, w pobliżu stożka wzrostu ma zielony kolor czyli jest nadzieja ,że wznowią wzrost na wiosnę a jesli tak się stanie to:
Zakupię kilkaset sztuk nasion dwóch bardzo mrozoodpornych odmian :wagnerianus i naini tal.
Rozsieję je wzdłuż 18km drogi do Słupska leżacej w większości w strefie 7a ,a kilka kilometrów przed samą Ustką 7b.
Przy odrobinie szczęścia i łagodnych albo snieżnych pierwszych zimach jest jakaś szansa ,że chociaż część tych palm przeżyje.A wtedy po 10 latach palmowe aleje w Hollywood niech się schowają

Nie jest to jakaś kosztowna operacja bo to tylko nasiona a satysfakcja jak się uda gwarantowana!

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:52

Washi palma to nie rabarbar i w porównaniu z naszymi roślinami nie ma szans.Tempo wzrostu jest wielokrotnie wolniejsze wiec jak ma ona konkurować o światło i składniki pokarmowe np.z trawą.Załóżmy już że wzejdzie co dalej będziesz obkaszał drogę, nawoził itp.Palmowi najeźdźcy to dobry pomysł ale nie wiem czy wykonalny.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:54

No cóż ,sama nie wyrośnie.
Trzeba jej w tym pomóc.
Dla mnie taka próba to czysta frajda i przyjemność!

Dam za przykład Danię tam fortunei same się rozsiewają i rosną od małego to u nas koło morza nie mogą?
Różnica klimatyczna minimalna a ja wezmę gatunki minimalnie bardziej mrozoodporne.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:57

Więc powodzenia i pisz jak już będą efekty.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 14:58

Nie omieszkam wszystkich o tym poinformować.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 15:13

Dania jednak nie notuje takich spadków temperatur a jak już to znacznie rzadziej niż u nas i jest tam zdecydowanie wilgotniej czyli przychylniej dla szorstkowców ale będę ci kibicował.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 15:17

Oj Lary,Lary przecież ja nie będę siał tego na Mazurach czy Podbeskidziu tylko maksymalnie 18km od morza.Uwierz mi klimat tutaj bardziej podobny do tego w Danii niż np.w centralnej Polsce.

Odnośnie opadów-nie są tutaj niskie:
http://www.imgw.pl/images/stories/all/klimat/_0502_polska/25_opady.jpg
Chociaż nie wiem czy to akurat jest najważniejsze.
Wydaje mi się że ważniejsza jest temperatura zimą:
http://www.imgw.pl/images/stories/all/klimat/_0502_polska/14_temp.jpg

**Napisane:** 12 mar 2010, o 15:37

Z tym się w zupełności z tobą zgadzam , tylko może patrzę na to bardziej sceptycznie.Zjeździłem polskie wybrzeże i według mnie najcieplej jest w okolicach Międzyzdrojów.Pomyśl też nad roślinami typu Phormium tennax i Dicksonia antarctica .

**Napisane:** 12 mar 2010, o 15:45

Heh z tym sianiem nasion ciekawy pomysł muszę przyznać część egzemplarzy by dała chyba radę

Natomiast ja dziś u swojej palmy zauważyłem że dopada ją chyba lekka susza fizjologiczna. Drugi liść licząc od stożka wzrostu złożył się jak w okresie największych mrozów, Ziemia w okół palmy była dość wilgotna ale mimo wszystko ją podlałem. Do tej pory palma wyglądała idealnie zero uszkodzeń mrozowych ale niepokoi mnie to co się z nią teraz zaczyna dziać oby dała radę.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 15:46

Lary fajnie mi się z tobą piszę bo czekam na odpowiedź raptem kilka minut.

Tym razem nie mogłeś się nie zgodzić bo przedstawiłem mapki z danymi, gdybym tego nie zrobił pewno z nowu miałbyś jakieś ale

Co do Międzyzdrojów-pewno masz rację ale ja mieszkam tutaj a tam nawet nigdy nie byłem.
Jeśli chodzi o te dwa gatunki co wymieniłeś mam propozycję nie patrz na mnie tylko sam je posadź przecież często bywasz na polskim wybrzeżu i denerwuje cię ta monotonia

Pozdrawiam

**Napisane:** 12 mar 2010, o 16:17

Wiesz propozycja jest dla ciebie bo ja tam nie mieszkam i nie będę charytatywnie komuś coś robił już parę razy się mocno sparzyłem więc sorry.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 16:31

Ja dziękuję ale nie skorzystam z propozycji ponieważ dicksonia mi się nie podoba-po prostu.
Każdy z nas ma inne typy ulubionych swoich roślin w których gustuje-ta nie jest w moim typie.
Także jak to napisałeś- charytatywnie dicksonii mówię nie!

Przypomniał mi się kawał jak wilk z zajączkiem pokłócili się o zdobycz której jeszcze nie upolowali jak ją podzielić na dwóch

**Napisane:** 12 mar 2010, o 16:35

to sie moze udac o ile nie zaglusz ich inne rosliny (aby nie bylo zbyt wysokich traw, jakies pobrzeza lasow sosnowych).

ja mini wersje zrobilem u sebie mam trachycarpusy trzymane od wysiania tylko jedna zime w domu, w gruncie rosna juz 4-5 lat. Zobaczymy jak po tej beda wygladaly. Zazwyczaj liscie maja dosc zniszczone ale rosna (niestety baaaaaardzo wolno).

**Napisane:** 12 mar 2010, o 16:37

A ja lubię wszystko czego tu nie ma a co może być.Nie jestem tylko palmofilem więc horyzonty mam szerokie. pozdro.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 16:42

Nie jestem tylko palmofilem

Lary to znaczy że w działach o innych roślinkach jesteś tak samo aktywny?
Tylko pogratulować.

No fakt - jesteś pieruńsko aktywny 66 postów w 12 dni.Dziesięciu takich Larych a na forum cały czas bedzie się coś działo.Gdyby nie fotka to pomyślałbym że to Oleander zmienił się w Larego aby rozruszać towarzystwo rozespane po zimie.

Oczywiście to jest żart. Nie ma żadnych podobieństw.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 17:38

Ja Washi wiem jedno że zawsze coś ktoś powie a może to być cenna uwaga a ja sam mogę parę rad udzielić wielu znajomych dzięki mojej łagodnej perswazji zmieniło ogródki działkowe,bo na miano takich zasługiwał ich ogród koło domu,na całkiem przyzwoite i zawsze z akcentem tropikalnym.Nie powiem wiedzę mam dużą a teraz podpieram to praktyką inaczej będzie to tylko teza nie poparta doświadczeniem.Sam jestem subtropikalnym desperatem chyba już od dziecka a to smutna tego konsekwencja.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 17:53

Palmowy desperat czyli ja wita subtropikalnego desperata!

Zgadzam się -na forum znaleźć można wiele cennych uwag ,które pomogą nam robić z lepszym efektem to co lubimy. Nawet jak do niektórych z tych uwag podchodzimy na początku sceptycznie coś tam w głowie zostaje i pomaga nam.Jeśli masz doświadczenie twoje uwagi będą bardzo cenne.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 18:22

Powiem tak lata 2005-2008 spędziłem w półn.Italii i ze względu na to miałem możliwość przemieszczać się od Alp po Ligurię w różnych porach roku przy różnych temperaturach i zjawiskach atmosferycznych co jest doświadczeniem bezcennym dlatego pisząc coś bazuję na tym co widziałem i jakie miałem spostrzeżenia wegetacji roślin w USDA 4a do 10a.Palmy znam z obserwacji ale jukki,oleandry całą gamę kaktusów ,trawy i krzewy z doświadczenia.Palmy są wektorem w stronę którego zmierzam ale to dopiero za jakiś czas jak zbiorę większe doświadczenie m.in. od ciebie i innych forumowiczów .A ty co obecnie testujesz lub masz opatentowane i jak tam stan upraw po tej makabrycznej zimie.W moim regionie podobna była w sezonie 1985/1986.

**Napisane:** 12 mar 2010, o 18:40

Ja moge powiedziec, ze palmy to tak bardziej z przypadku. Kupilem kiedys pare sztuk bo byly bardzo tanie siewki. raczej nie przywiazuje do nich wielkiej wagi. Jak chca rosnac to moga ...

Na pomorzu (przynajmniej u mnie) bede mogl cos powiedziec za miesiac dwa - czy zima byla zla.

Ja nastawiam sie bardzo silnie na wszelkie rosliny z rodziny bukowatych. Testuje tez zimozielone (deby, pasania, ...).

**Napisane:** 12 mar 2010, o 19:00

Zima faktycznie u mnie w tym roku była makabryczna, ale to dobrze bo jak coś przetrwało to nabiorę pewności, że jest sens się w to bawić.
Co do mojego zbioru to są to fortunei o których pisałem, wagnerianusy wystawione też na zewnątrz w dużych donicach ale pod zadaszeniem,przez to sprawdzę które lepiej zniosły te niesprzyjające warunki czy te osłoniete od opadów czy te narażone na wszystkie "plagi egipskie".No i od nasion jeszcze małe washingtonie filibusty które rosną jak szalone i tu potwierdzam to co czytałem na forum zanim je posiałem-to niesamowita frajda jak coś takiego wielkiego rośnie ci z tego małego nasionka i tym wieksza że dzieje się to bardzo szybko.Planuję też zakupić teraz chamaereops vulcano i następne wagnerianusy. Wszystko oczywiście pójdzie do gruntu w swoim czasie.Myślę też o cordylinie australijskiej. Wszystkie te gatunki są stosunkowo wytrzymałe i myslę że odpowiednio je zabezpieczając i odżywiając jest szansa na pozytywne efekty.
No ale to są dopiero testy ,masa pomysłów ale jeszcze nie patentów bo na to za wcześnie.Myślę że na wiosnę założę nowy wątek, zamieszczę zdjęcia i opisy.Jak będziesz miał ochotę to zapraszam do kibicowania i wspierania dobrą radą.
Pozdrawiam

Gdzie w Polsce posadzono palmy w gruncie i jak to się skończyło, czyli głupota ludzka nie zna granic

Znalazłem washi w Londynie

Co zrobić aby w koło nas było ciekawiej

Kto przegląda forum